Jutro pierwsza tura wyborów do Sejmu i do Senatu. Rozegra się pierwszy etap walki o poselskie i senatorskie fotele. O większość z 460 poselskich i 100 senatorskich mandatów ubiega się zbyt wielka liczba kandydatów, aby pierwsza tura mogła rozstrzygnąć ostatecznie o wyborze. Trzeba bowiem uzyskać nie tylko największą liczbę głosów, ale i ponad 50 proc. wszystkich głosów. Nie zmienia to reguł gry. Do drugiej tury wyborów przejdą tylko ci, którzy jutro zdobędą największą liczbę głosów. Nie wszystkie mandaty zostaną jutro obsadzone. O podziale mandatów w parlamencie zadecyduje ostatecznie dopiero druga tura. W dniu 18 czerwca. Trudno w tej chwili snuć jakiekolwiek prognozy wyborcze. Ale dobrze byłoby, gdyby w tych wyborach nie zwyciężyła żadna ze stron. Gdyby koalicja uzyskała taką liczbę mandatów, która pozwalałaby rządowi skutecznie rządzić. Gdyby opozycja zyskała możność rzeczywistego kontrolowania rządu. Gdyby kompozycja posłów i senatorów reprezentujących koalicję, opozycję i niezależnych, odzwierciedlała pluralizm w polskim społeczeństwie i stwarzała szanse na wypracowywanie najlepszych rozwiązań. Gdyby w parlamencie znaleźli się architekci „okrągłego stołu” i programu zgody narodowej, gwaranci reformatorskiego kursu. Siły polityczne i społeczne zgrupowane w koalicji, a także popierający koalicję bezpartyjni, przystępują do wyborów z przeświadczeniem, że to my byliśmy inicjatorami „okrągłego stołu.” Wykazaliśmy zdolność do porozumienia i kompromisów w imię zgody narodowej. Dowiedliśmy następnie, że uczciwie i konsekwentnie realizujemy wspólne uzgodnienia. Zamykające IX Kadencję Sejmu posiedzenie parlamentu jest tego przekonywającym przykładem.
źródło: Trybuna Ludu 4 czerwca 1989
zdjęcie: Archiwum Państwowe Kalisz