
„Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” pisze o starciu w sprawie polityki wobec uchodźców pomiędzy „królem” Europy Donaldem Tuskiem a kanclerz Angelą Merkel, do jakiego doszło podczas ostatniego szczytu UE w Brukseli. Dziennik pisze o walce „dwóch przewodników stada”. W tygodniku „Der Spiegel” mogliśmy z kolei przeczytać: „Dawniej relacje pomiędzy niemiecką kanclerz a Donaldem Tuskiem wyglądały następująco: „Gdy Angela Merkel wkraczała do sali konferencyjnej budynku obrad UE, Polak pochylał się nisko i chwytał rękę Merkel. Następnie cmokał ją tak, że sama Merkel, przyzwyczajona do najróżniejszych gestów pokory, spoglądała zmieszana na pochyloną głowę Tuska”. Otóż jeden z przekazów jest fałszywy. Niewątpliwie Donald Tusk robił wiele, by pokazać kto w tandemie Berlin-Warszawa siedzi na pierwszym siodełku. Oglądanie – przynajmniej przez osiem lat – pleców Angeli Merkel w końcu Tuskowi się opłaciło. Podaję za niemieckim „Faktem”: „Ponad 105 tys. złotych. Właśnie tyle wynosi pierwsza pensja Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej. Liczymy dalej. Na wynajem mieszkania, były premier Polski dostał ok. 3,8 tys. euro (ok. 16 tys. zł). Mówimy oczywiście o kwocie miesięcznej. Co więcej, na przeprowadzkę zgarnął jednorazowy dodatek w wysokości 50 tys. euro (ok. 220 tys. zł)”. Jak mawiają „w polityce pieniądze są tylko instrumentem do osiągania celu”, więc podaję te kwoty nie po to, by nimi epatować, lecz by zastanowić się dlaczego wyłożono takie sumy w celu wypromowania Donalda Tuska? Otóż ten zamawia muzykę, kto płaci orkiestrze. Jakie państwo jest najsilniejsze w UE? Oczywiście Niemcy. Tak więc to Berlin wyniósł Tuska do godności „króla” Europy i to Berlin miał w tym swój cel. Teza o walce „dwóch przewodników stada” może i intelektualnie jest interesująca, ale od strony politycznej praktyki jest kompletnie pozbawiona sensu, logiki w tym żadnej. Za Angelą Merkel stoi potężny budżet Niemiec, za Tuskiem – co najwyżej goście programy red. Lisa śpiewający ex-premierowi „sto lat”. Tak więc „bunt na pokładzie” należy rozpatrywać raczej w kontekście błędu komunikacyjnego, ale nie można również wykluczyć, że Angela Mekel zupełnie zapominała, że istnieje jakiś „król” Europy, z którym coś trzeba konsultować! Stawiam na to ostatnie rozwiązanie. Donald Tusk wpisał się w polską politykę jako człowiek, który „nic nie może”. Czy sądzicie państwo, że na stanowisku „króla” Europy przybyło mu na odwadze? A ile waży odwaga? Więcej niż 105 tys. złotych miesięcznie? Tak w ogóle, to mnie się zdaje, że to polityk… wybitnie przepłacony.
źródło: https://www.facebook.com/arciszewskamielewczyk/