Categorized | Ogólnie

List otwarty do niemieckich mediów

List otwarty do niemieckich mediów

Panie i Panowie,

Szanowni Właściciele, Redaktorzy oraz Dziennikarze mediów niemieckich.

Kreślę te słowa w formie listu otwartego i wzywam Was do repliki. Rzucam pod Wasze nogi rękawicę, co w obyczajowości rycerskiej jest wyzwaniem na pojedynek, tym razem jest to starcie na argumenty i idee, które powinny przyświecać Waszej zacnej profesji. Mam nadzieję, że ową rękawicę podniesiecie, a tego listu nie schowacie do szuflady i nie przykryjecie go wstydliwym milczeniem. Wszak nie posądzam Was o brak odwagi czy małostkowość.

Ad rem,
W mediach polskich pojawiła się informacja, że w jednym z departamentów niemieckiego MSZ doszło do spotkania przedstawicieli rządu z niemieckimi dziennikarzami. Uczono ich jak pisać o Polsce. Dziennikarze mają testować polską reakcję na krytykę Polski za realizację „putinowskiego modelu władzy”, mają opisywać „antydemokratyczne działania rządu”, kwalifikować Polskę, jako „dziki Wschód”, podnosić „demontowanie państwa prawa” i zarzucać, że „paraliżowanie państwa prawa w Polsce zagraża bezpieczeństwu całej UE”. Tak więc krytyka ma być przeniesiona z ośrodków politycznych (niemieccy politycy mają zachowywać się wstrzemięźliwie) na ośrodki medialne, które tym samym stają się ostrzem niemieckiej polityki.

Krzysztof Skowroński, polski dziennikarz, w jednym z wywiadów powiedział: „Korespondent Radia Wnet w Niemczech Jan Bogatko mówił, że w niemieckim radiu publicznym odbyło się spotkanie z redaktorem naczelnym. Dziennikarze dowiedzieli się na nim, jak pisać i opowiadać o tym, co dzieje się w Polsce. Widać głęboką ingerencję władz i rządu w redagowanie gazet czy mediów”.

Jeżeli to, o czym pisze się w Polsce jest prawdą, to zastanawiam się, jak to nazwać? Przychodzi mi na myśl określenie: patologia. Tak, to jest wynaturzenie idei dziennikarstwa, posłannictwa leżącego u podstaw misji, którą realizujecie. Żeby sprawa była jasna – postrzegacie sytuację w Polsce źle – piszcie, krytykujcie nas, bo macie do tego pełne prawo. Mogę nie zgadzać się z Waszymi poglądami, ale nie mogę Wam zabronić, nawet gdybym miała taką władzę, realizowania fundamentalnej zasady leżącej u podstaw Waszego zawodu – prawa do krytycznego spojrzenia i przeniesienia tego na papier. Warunek – SĄ TO WASZE ANALIZY. Jeżeli jednak podpisujecie się swoimi nazwiskami pod artykułem, którego tezy zostały wypracowane np. w niemieckim MSZ, to pytam się, co to ma wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem? Co Wy opisujecie? Przecież nie stan faktyczny, bo jesteście jedynie ramieniem niemieckiego rządu! Jaki to ma wpływ na relacje polsko-niemieckie? Zasadniczy. Skąd niemieccy obywatele czerpią informację o moim kraju? W większości z Waszych tekstów. I nie zastanawiają się, jakie pobudki Wami kierują, bo są przekonani, że dochowujcie dziennikarskiej staranności i jesteście bezstronnymi obserwatorami sytuacji w Polsce. Jednym słowem jesteście WIARYGODNI. Ten cały obraz wali się jak domek z kart, jeżeli przyjmiemy, że za Wami stoi nie dziennikarska rzetelność, ale niemieckie MSZ. Cierpi nie tylko Wasza wiarygodność, ale destrukcji ulega wizerunek Polski w Niemczech oraz… Niemiec w Polsce. W tej konfiguracji I Wy i my jesteśmy przegrani.

Zastanawiam się dlaczego tak się dzieje, dlaczego niemieckie MSZ wysyła do Waszego środowiska takie sygnały? Profesor Bogdan Musiał, mieszkający w Niemczech tak opisuje ten stan rzeczy: „Problem migrantów, za które odpowiedzialni są Niemcy i ich nieodpowiedzialna polityka. Berlin sobie z tym nie radzi, więc istnieje pytanie, jak odwrócić uwagę od tego, co się dzieje. Gdy zobaczymy przekazy mediów niemieckich, zauważymy, że sprawa Polski jest również tematem zastępczym. Od wygranych przez PiS wyborów widać zupełnie kuriozalną reakcję. Niemcy biją w Polskę jak w bęben, czym odwracają uwagę od problemów, które stworzył rząd Merkel”. W pełni podzielam opinię prof. Musiała, ale gdyby powstała ona na zamówienie np. polskiego MSZ uznałabym to za działanie niedopuszczalne, podważające autorytet nie tylko autora tych słów, ale i instytucji takie zamówienie składające. Jednak nikt w Polsce nie wpadnie na pomysł, aby instruować media, jak pisać o Niemczech!

Uważam, że odwrócenie niemieckiej opinii publicznej o wewnętrznych problemów, to tylko jedna strona medalu. Po drugiej stronie jest fakt, że w Polsce (w wyniku demokratycznych wyborów) rządzi Prawo i Sprawiedliwość, które mówi jasno i otwarcie: Będziemy bronić polskiej racji stanu! Dla strony niemieckiej, która do tej pory miała do czynienia z rządami całkowicie uległymi wobec Berlina, jest to zmiana jakościowa, zmiana wyraźnie uwierająca naszego zachodniego sąsiada. I ta reakcja jest słuszna, bo zapewniam Was, że nie usłyszycie od nas wezwania, jakie swojego czasu wystosował Radosław Sikorski (były szef polskiego MSZ), a które można scharakteryzować w słowach: Więcej Niemiec w Unii Europejskiej.

Jak można opisywać sytuację w Polsce używając przymiotnika „putinowska”? Albo nie rozumiecie, co dzieje się w dzisiejszej Rosji, albo rozumiecie i zamierzacie używać tych określeń z premedytacją, wiedząc, że to nie ma nic wspólnego z prawdą! Polska ma być zagrożeniem dla UE? Zagrożeniem dla UE są politycy, którzy w imię poprawności politycznej otwierają nasze drzwi dla milionów imigrantów, a później próbują słowo „gwałt” wykreślić z policyjnych raportów. To jest prawdziwe zagrożenie dla UE. Możecie przed tą prawdą uciekać, ale ona Was kiedyś i tak dogoni.

Apeluję do Was: Nie bierzcie udziału w medialnej wojnie hybrydowej, którą rząd w Berlinie wypowiedział Warszawie! Nauczcie się nas akceptować, takimi jakimi jesteśmy, a my będziemy Was szanować takimi jakimi jesteście, nawet jeżeli uważamy Wasze zachowania za dziwne.

Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Poseł na Sejm RP

źródło: https://www.facebook.com/arciszewskamielewczyk/posts/1780783468822807

This post was written by:

- who has written 1015 posts on Żywiec w sieci.


Contact the author

Napisz komentarz

*

code