Posted on 18 lutego 2020.
W ubiegłą niedzielę księża odczytali list Prymasa Polski przygotowujący do beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Poniżej zamieszczamy go w całości:
Umiłowani Siostry i Bracia,
W tekstach Pisma Świętego czytanych
podczas dzisiejszej niedzielnej Eucharystii mowa jest o dwóch niezwykle
ważnych i cennych darach, jakie otrzymujemy od Boga. Są nimi sól i
światło. Jedno i drugie jest niezbędne dla życia człowieka i przyrody,
która go otacza. Sól przecież nadaje smak pokarmom i zachowuje je przed
zepsuciem, światło natomiast ogrzewa i oświeca. Słowo Boże zwraca jednak
naszą uwagę na głębsze znaczenie tych darów. Obraz soli i światła to
nauka jaką otrzymuje każdy z nas od Chrystusa. Jako Jego uczniowie
nosimy w sobie jej niepowtarzalny „smak”. Naszym zaś zadaniem jest to,
by nie zatrzymywać Chrystusowej nauki dla siebie, ale należy przenosić
ją tam, gdzie życie utraciło swój smak i panuje ciemność. Dlatego tak
ważne jest nasze codzienne zaangażowanie w głoszenie Ewangelii i dawanie
o niej świadectwa, wówczas światło słowa Bożego, które w sobie nosimy,
zabłyśnie w ciemnościach(Iz 58,10) i będzie świeciło wszystkim, którzy
są w domu (Mt 5,15).
Solą ziemi i światłem świata był i
ciągle jest Sługa Boży, kardynał Stefan Wyszyński. Możemy o nim
powiedzieć, tak jak św. Paweł o sobie mówił mieszkańcom Koryntu, że nie
przybył, aby błyszczeć słowem i mądrością, ale głosić Boże słowo, nie
znał niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, stawał
przed ludźmi w słabości i bojaźni, by ukazywać moc Bożą (por. 1Kor
2,1-5). Siedemdziesiąt jeden lat temu, w święto Ofiarowania Pańskiego, 2
lutego 1949 roku, prymas Polski Stefan Wyszyński stanął z wielkim
drżeniem (1Kor 2,3), a jednocześnie z pokorą i dumą przed podwojami
„prastarej, płodnej matki kościołów polskich, bazyliki prymasowskiej”,
by odbyć ingres do gnieźnieńskiej katedry. Cztery dni później, 6 lutego,
uczynił to samo w stolicy Polski. W liście pasterskim na tą uroczystość
napisał, że „ze czcią wielką i z religijnym namaszczeniem” stawia „swe
stopy na warszawskim bruku (…) obmytym krwią ofiarną najlepszych,
bohaterskich dzieci tego wspaniałego miasta” (02.02.1949 r.).
Wracamy dziś pamięcią do tych dwóch
ingresów prymasa Polski, ponieważ przypominają one, że jego pasterska
posługa w naszej Ojczyźnie była niczym sól i światło, bo dawała ludziom
smak wiary na godne życie dzieci Bożych i wlewała nadzieję w niejedno
ludzkie serce, w którym zgasła ufność. Kiedy prymas Stefan Wyszyński
obejmował biskupie stolice w Gnieźnie i Warszawie, wypowiedział program
swojej posługi. W liście na dzień ingresu pisał: „Nie przychodzę jako
nieprzyjazny człowiek, ale jako zwiastun Dobrej Nowiny! Idę przepowiadać
Wam Chrystusa ukrzyżowanego (…). Idę, by zwiastować Wam Ojca, który
jest w niebie, (…) by głosić Wam miłość, pokój i dobro, by wszczepiać w
dusze Wasze nowe życie łaski Bożej, by serca otuchą krzepić” (02.02.1949
r.).
Dzisiaj, kiedy spoglądamy z perspektywy
czasu na jego ponad trzydziestoletnią prymasowską posługę, kiedy
oczekujemy na czerwcowy dzień jego beatyfikacji, z przekonaniem możemy
powiedzieć, że nakreślone zadania wypełnił. Nie sposób wymienić
wszystkich Jego dokonań, ale warto zwrócić uwagę na niektóre z nich, a
zwłaszcza na słowa wypowiedziane przez niego u początku prymasowskiej
posługi, które wiernie realizował i były dla niego drogowskazem.
1. „Przychodzę (…) jako zwiastun Dobrej Nowiny”.
Prymas Stefan Wyszyński miał świadomość
tego, że w pierwszym rzędzie dla powierzonych mu kapłanów i wiernych
jest pasterzem. Dlatego też, wielką wagę przykładał do głoszenia Bożego
słowa. Zdawał sobie sprawę z tego, że „potrzebna jest światu Ewangelia,
głoszona przez Kościół” (Domaniewice, 23.05.1971), a „biskup jest po to,
by głosił Ewangelię” (Warszawa 24.09.1975). Nie sposób zliczyć kazań,
homilii, przemówień, listów pasterskich, w których przepowiadał Dobrą
Nowinę o zbawieniu. Ten Boży Pasterz był wiernym głosicielem Ewangelii w
słowie i czynie. Bardzo kochał Kościół, czuł się za niego
odpowiedzialny, patrzył na niego oczami samego Chrystusa jak na
Oblubienicę. Zwiastowanie wiernym Dobrej Nowiny, rozumiał jako zadanie,
które ciągle musi trwać. Prymas uczył, że „Ewangelia i krzyż to nie są
zabytki, że Kościół to nie archiwum – to aktualne życie! Nie wystarczy
wspominać i mówić. Tak, to było dobre tysiąc lat temu, ale dziś? Właśnie
i dziś aktualna jest Ewangelia i krzyż Chrystusowy, i dziś jest
potrzebna służba Kościoła Chrystusowego Narodowi przez biskupów i
kapłanów. Bo Kościół Chrystusowy to Kościół Boga Żywego, to Chrystus,
który nie umiera. On żyje w nas!” (Gniezno, 24.04.1977 r.).
Istnieje dzisiaj potrzeba przypomnienia
tych prymasowskich słów, kiedy wiara w Polsce u wielu ludzi, zwłaszcza w
młodym pokoleniu, gaśnie. Kardynał Stefan Wyszyński staje się dla nas
ogromnym wyrzutem sumienia, że niekiedy z obojętnością przechodzimy
wobec wyzwań Chrystusowej Ewangelii i przypominamy zwietrzałą sól, która
utraciła swój smak i nie świecimy przykładem żywej wiary otrzymanej na
chrzcie świętym (por. Mt 5,13.15). Nie należy zapomnieć o tym, że
wyrośliśmy z chrześcijańskich korzeni, tak jak i Europa, której jesteśmy
częścią, wyrosła z tych samych korzeni co Polska.
2. „Idę przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego”.
Prymas Tysiąclecia jest dla nas nie
tylko wzorem przepowiadania Dobrej Nowiny o zbawieniu. Jego życie
dowodzi, że możliwe jest zachowanie właściwej równowagi pomiędzy tym, co
się głosi, a codziennością. Był wierny temu, co przyrzekł w dniu
ingresu: „Idę przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego”. Słowa te
urzeczywistniły się bardzo szybko, kiedy doświadczył tułaczki i
więzienia, pozbawiono go możliwości spełniania biskupiej posługi,
zabroniono bezpośrednich kontaktów z kapłanami i wiernymi jego dwóch
archidiecezji, odizolowano go od świata, tak jakby był największym
zbrodniarzem i przestępcą. Ale także po uwolnieniu, niemal przez
wszystkie lata prymasowskiej posługi, spotykał się ze strony ówczesnej
komunistycznej władzy z upokorzeniami, oskarżeniami o zdradę Ojczyzny, o
współpracę z obcymi mocarstwami. Stał się w ten sposób świadkiem
Chrystusa ukrzyżowanego i przykładem wytrwałego znoszenia każdych
cierpień. Dlatego po latach, u schyłku swojego życia, mógł otwarcie
wyznać: „Z wielu rzeczy musiałem zrezygnować. Ale jednego nie mogłem się
wyrzec: odwagi, męstwa i gotowości na każdą ofiarę, której Pan Bóg ode
mnie zażąda. A wiecie, że zażądał wiele.” (Gniezno, 02.02.1979 r.).
Kiedy patrzymy na ten jakże bolesny, ale
i potrzebny wymiar życia prymasa Stefana Wyszyńskiego, przypominamy
sobie słowa św. Pawła z drugiego dzisiejszego czytania: Postanowiłem (…)
nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego
(1Kor 2,2). Prawdziwy uczeń Chrystusa bierze każdego dnia krzyż i w ten
sposób Go naśladuje (por. Mt 16,24). Chociaż współczesny człowiek
często wzbrania się przed taką perspektywą swojego życia i chciałby
uciec przed tym, co wymaga trudu, poświęcenia i odwagi w wyznawaniu
wiary, to tylko w taki sposób idzie się do świętości i doskonałości –
przez krzyż i ofiarę z życia. Przypomina nam o tym sam Chrystus, który
będąc w pełni solą ziemi i światłem świata nadaje smak i moc naszemu
życiu. Przypomina o tym również Wielki Prymas Tysiąclecia poprzez swoją
heroiczną wiarę, która nie cofnęła się nawet przed upokarzającym
więzieniem.
3. „Przychodzę (…), by serca otuchą krzepić”.
Ksiądz prymas Stefan Wyszyński zapewniał
też w dniu swojego ingresu, że przychodzi, by serca otuchą krzepić.
Zadanie to wypełniał nie tylko poprzez głoszenie Ewangelii, ale również
przez to, że okazał się prawdziwym Ojcem Narodu sponiewieranego,
upokorzonego
i zniewolonego przez komunistyczny reżim. Dlatego wołał do rządzących,
by uszanowali „prawo do prawdy, prawo do sprawiedliwości, prawo do
szacunku, prawo do miłości, prawo do wolności, prawo do wolności
sumienia, wyznania i do służby Bożej, prawo do katolickiego wychowania
dzieci i młodzieży” (Gniezno, 14.04.1966 r.). Wiele razy upominał się o
te elementarne prawa przysługujące każdemu człowiekowi. W okresach
niepokojów społecznych zapewniał, że „Kościół nigdy nie mobilizuje
dzieci żadnego narodu przeciwko temu narodowi i jego prawdziwemu dobru,
przeciwko państwu i tym, którzy państwem władają” (Gniezno, 14.04.1966
r.).
Wsłuchując się w głosy współczesnych
polityków, ludzi nauki i kultury, dziennikarzy i publicystów, osób
odpowiedzialnych za wychowanie młodego pokolenia, należy przypomnieć
jakże aktualne dzisiaj słowa wielkiego Ojca Narodu, które mogą stać się
przesłaniem kierowanym do każdego z nas. „Jesteśmy przekonani – mówił
prymas Stefan Wyszyński – że lepiej jest, gdy Naród wierzy, niż gdyby
nie wierzył, że umacnianie wiary bardziej służy jedności Narodu, aniżeli
jej niszczenie. (…) Umacnianie w Narodzie wiary w Boga Jedynego i
Żywego dobrze Polsce służy. Sami oceńcie, co lepiej służy Narodowi: czy
to, że jest zjednoczony w imię Boga Żywego, czy to, że jest bez Boga w
sercu?” (Gdańsk, 18.01.1959 r.).
Trwając w oczekiwaniu na beatyfikację
wiernego i oddanego Chrystusowi Pasterza, nie ustawajmy w pogłębianiu
naszej wiary. Wracajmy do naszych korzeni, do chrztu świętego, który
uczynił nas dziećmi Bożymi i dał nam nowe życie w Chrystusie. Bądźmy też
wyrazicielami głębokiej wdzięczności wobec Boga za wkrótce
błogosławionego Stefana Wyszyńskiego, który w naszych czasach staje się
przykładem świadka Chrystusowej Ewangelii, uczy wiernego trwania pod
Jego krzyżem i jest ojcem, który otuchą krzepi ludzkie serca.
Niech czas, poprzedzający dzień
beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego,
stanie się dla wszystkich okazją do przypomnienia sobie jego nauczania.
Niech przez modlitwę przygotuje nas i sprawi, abyśmy odpowiadając na
nasze powołanie, stawali się w tym świecie solą ziemi i światłem świata,
którzy – jak wzywa nas papież Franciszek – będą dawać innym „wyraźne
świadectwo o zbawczej miłości Pana” (por. EG 121). Na owocne przeżycie
duchowego przygotowania do beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia wszystkim z
serca błogosławię.
+ Wojciech Polak
Arcybiskup Metropolita Gnieźnieński
Prymas Polski
źródło: Episkopat Polski: https://episkopat.pl/abp-polak-kard-w-i-na-nasze-czasy-2/