Media społecznościowe oszalały po tym, jak demokratyczne władze Nowego Jorku zleciły uśpienie „gwiazdy” Instagrama, popularnej wiewiórki „Peanut”. Sprawa jak w soczewce ukazała patologie nadmiernej biurokracji i państwa policyjnego, dając Trumpowi niespodziewane paliwo polityczne na finishu kampanii.
„Peanut” (Orzeszek), to udomowiona wiewiórka przygarnięta przez Marka i Danielę Longo. Zwierzę żyło w z parą przez siedem lat, zdobywając wielką popularność w mediach społecznościowych. W wyniku anonimowego donosu, funkcjonariusze stanowego departamentu ochrony środowiska (DEC) dokonali nalotu na dom państwa Longo w Pine City, zabrali wiewiórkę i szopa pracza o imieniu Fred, a następnie uśpili zwierzęta.
„30 października DEC zarekwirował szopa i wiewiórkę mieszkających razem z ludźmi, co stwarzało możliwość narażenia ludzi na wściekliznę. Ponadto osoba zaangażowana w dochodzenie została ugryziona przez wiewiórkę. Aby przeprowadzić testy na wściekliznę, oba zwierzęta zostały poddane eutanazji” – podała agencja. „Zwierzęta są badane pod kątem wścieklizny, a każdy, kto miał kontakt z tymi zwierzętami, jest zdecydowanie zachęcany do skonsultowania się z lekarzem” – dodano.
Wiewiórka została przygarnięta przez ludzi po tym, jak jej matka została potrącona przez samochód. Na licznych filmikach w mediach społecznościowych widać jak udomowione zwierzę m.in. skacze na ramię mężczyzny, robi sztuczki, je gofry, nosi miniaturowe czapki, a nawet pomaga otwierać… piwo.
Longo i jego żona Daniela otworzyli P’Nuts Freedom Farm Animal Sanctuary w kwietniu 2023 roku. Obecnie znajduje się tam około 300 zwierząt, w tym konie, kozy i alpaki. Nalot na dom Longo nastąpił w momencie, gdy właściciele złożyli dokumenty, aby uzyskać certyfikat dla Peanut jako zwierzęcia edukacyjnego.
Afera odbiła się głośnym echem w mediach społecznościowych. Platformy cyfrowe zalewają filmiki, zdjęcia i przeróbki wspominające pamięć o zwierzątku. Komentatorzy zwracają uwagę na biurokratyczną patologię i bezduszność państwa policyjnego, w jaki zamienił się rządzony przez Demokratów Nowy Jork. Sympatyczna wiewiórka stała się symbolem sprzeciwu wobec tyranii państwa, dając niespodziewanie nowego paliwa politycznego Donaldowi Trumpowi.
Mikołaj Pisarski z Instytutu Misesa uważa, że sprawa Peanut „jak w soczewce skupia wszystkie problemy wynikające z istnienia przerośniętego, nadaktywnego państwa”.
„Faktem jest jednak to, że biurokratyczno-policyjna machina zadziałała dokładnie tak jak można się było tego spodziewać. Z całą mocą państwa uderzyła na dom niewinnych, nie karanych ludzi na których nigdy wcześniej nie złożono nawet skargi (…) Parę właścicieli wiewiórki przetrzymywano poza ich domem przez 5 godzin. Uniemożliwiono im samodzielne korzystanie z toalety. Kobietę przesłuchiwano na okoliczność dokumentów imigracyjnych. A ostatecznie złapano i zabito ich ukochane zwierzątka” – relacjonował zdarzenie na X.
„Kluczowy problem jakiego nie chcą zaakceptować notoryczni poprawiacze cudzych żyć to nieelastyczność reguł i zasad jakie wprowadza państwo (…) To wreszcie niezdolność do ujęcia żadną regułą przypadków nieostrych, nieoczywistych czy krańcowych w których nawet motywowana najlepszymi intencjami regulacja zamienia się często w narzędzie łamiącej życie tyranii. Ktoś może powiedzieć „O.K. Stary, dużo szumu o wiewiórkę. Zjedz orzecha.” Ale jeżeli żyjesz w kraju w którym bez zapowiedzi do Twoich drzwi może zapukać kilkunastu uzbrojonych facetów tylko po to żeby zabrać i zabić Twoje zwierzątko domowe to naprawdę nie musisz być libertarianinem, żeby załapać, że coś jest tu poważnie nie tak” – tłumaczy.
Źródło: PCh24.pl, theguardian.com / X
PR
Zdjęcie: xPrtSc