Chciałoby się powiedzieć jakie to proste: wóda, narkotyki, panienki i kasa na to oraz drogie gadżety. Naprawdę ruskie, izraelskie, niemieckie i wszelkie inne służby mają u nas łatwe zadanie. Toż to jest elementarz. Czemu ich nie szkolą i nie chronią nasze służby? Czemu ich jakaś komórka kadrowa PiS nie profiluje i sprawdza pod tym względem. Czemu słabych i o potwierdzonych złych skłonnościach nie eliminuje lub chociaż nie dopuszcza wyżej niż do trzeciego szeregu? No nie wystarczy nie kraść. Nie wolno też się łajdaczyć.
Słynąca z kolekcji selfie ze znanymi politykami „kochanka” posła Pięty, to osoba bezpruderyjna, być może rozchwiana i niestabilna emocjonalnie. Na profilu Izabeli Pęk można znaleźć zarówno zdjęcia zdjęcia z rozbieranych sesji jak i rażące dosłownością anonse z portalu „Trójmiejskie okazje”. Być może trafny jest komentarz internauty, utrzymany w kolokwialnym tonie, według którego
mógł to być po prostu zbieg okoliczności – sfrustrowany kolo w wieku średnim z plusem nadział się na szurniętą.
Zastanawiające jest jednak to, że choć przed szczególną uporczywością w okazywaniu zainteresowania ze strony pani Pęk szeroko rozumiane środowiska prawicowe ostrzegały polityków od kilku lat, tym razem nikt nie zauważył problemu. Dlatego z punktu widzenia nas, szarych obywateli, znacznie ciekawsze powinno być, kto ewentualnie napuszcza takie osoby na posłów, niż to, że na dwustu kilkudziesięciu posłów rządowych jakiś ma kochankę na boku. To ostatnie wynika co najmniej ze statystyki.