
Za parę dni spotkamy się w Warszawie na uroczystościach 6. rocznicy tragedii smoleńskiej. Pamiętam jak dziś nasz pierwszy Marsz Pamięci, który odbył się 10 czerwca w Krakowie i piękny koncert na Rynku Głównym. Pamiętam ten ponad 30-stopniowy upał, tłumy i to, że szedł z nami przyszły prezydent Andrzej Duda. Pamiętam zdziwione twarze zagranicznych turystów, którzy nie rozumieli, dlaczego domagamy się powołania jakiejś międzynarodowej komisji. Ale pamiętam też z tych dni ludzi, którzy namawiali do wyciszenia emocji, do szybkiego zapomnienia tragedii. Bo wybory prezydenckie, bo lepiej niech nasz kandydat nie wypowiada się, bo to jątrzenie i zaszkodzi. Dlaczego to robili, okazało się później. Część z nich okazała się zwykłymi zdrajcami, którzy zdradę omawiali na długo przed Smoleńskiem. Inni – to zwykli głupcy, którzy nie dorośli do funkcji, jakie im wtedy powierzono. Jedni znaleźli się w różnych partiach, gdzie traktowano ich jak bohaterów, o innych zapomnieliśmy. Ale są też tacy którym nie wiem dlaczego wybaczono. Tylko nam, ze Strefy Wolnego Słowa, ciągle przybywa wrogów, bo nigdy nie zmieniliśmy zdania i ciągle mówimy o zamachu.
Ryszard Kapuściński
do zobaczenia