Podczas słynnego spotkania w Magdalence, gdy doszło do alkoholowej fraternizacji, tylko Tadeusz Mazowiecki, Władysław Frasyniuk i Lech Kaczyński nie pili i nie przeszli na „ty” z komunistami. Dwaj ostatni siedzieli na końcu stołu, nie odzywali się i widać było ich zażenowanie całą sytuacją. Warto się zastanowić, co takiego stało się po Okrągłym Stole, że ich drogi się rozeszły. Dlaczego rozeszły się drogi tysięcy im podobnych? Jak to się stało, że ci, którzy pozostali wierni ideałom, zostali odsunięci na boczny tor? Dlaczego żyje się im tak ciężko; czasami wręcz przymierają głodem? Czy oni byli gorsi, głupsi, nie mieli szczęścia w życiu? A w czym byli lepsi ci, którym się powiodło, którzy przez ostatnie 27 lat byli pupilkami mediów i każdej władzy? Coś się stało, o czym nie wiemy? Może odpowiedź jest banalna, jak ta, którą dał Władysław Frasyniuk na początku lat 90. pewnej dziennikarce radiowej. Na pytanie: „Panie Władysławie, skąd pomysł na założenie przedsiębiorstwa przewozowego?”, odrzekł: „Wie pani, pani redaktor, wstałem rano i postanowiłem kupić dwadzieścia ciężarówek. I kupiłem”.
Ryszard Kapuściński
źródło: http://www.klubygp.pl/polskie-drogi/