Są charakterystyczne, żółto-czarne, podobne do osy. Mają ok. 2 cm długości. Swoje sieci budują bardzo nisko – kilka lub kilkanaście centymetrów nad ziemią.
Tygrzyki trafiły do Polski stosunkowo niedawno z południa Europy. Na początku widziane były tylko w dorzeczach Odry, ale wkrótce rozprzestrzeniły się po całym kraju. Lubią podmokłe lasy, łąki i przydrożne trawy. Stąd też bierze się tak duża liczba ukąszeń przez tygrzyki, których nie dostrzegają grzybiarze i zbieracze leśnych owoców. Coraz częściej możne je jednak spotkać w miastach.
Jad tygrzyka może wywołać poważne reakcje alergiczne, które trzeba długo leczyć antybiotykami i sterydami. Pogryzienia są bolesne, porównywalne z użądleniem przez szerszenia. Nieleczone mogą skończyć się martwicą tkanek.
Najwięcej tygrzyków pojawia się w sierpniu i można je obserwować aż do późnej jesieni.
Przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Zoologicznego, podkreśla jednak, że pająki mimo wszystko są pożyteczne, bo tępią muchy i komary. Lepiej dmuchać na zimne i osoby, które chcą w tym roku udać się do lasu niech odpowiednio się do tego przygotują.