5 lutego mija druga już rocznica niespodziewanej śmierci naszego przyjaciela Zenona Torza, niezwykle aktywnego i kreatywnego przewodniczącego Poznańskiego Klubu Gazety Polskiej. Zenon mógłby pomyśleć sobie z zaświatów – „Non omnis moriar” (nie wszystek umrę), gdyż istotna część jego jestestwa trwa. Był on bowiem typem „zaczynszczyka”. Takim słowem tajna policja rosyjska i sowiecka określała kłopotliwych dla siebie ludzi, którzy byli zaczynem fermentu – inicjowali pewne procesy społeczne.
Po rewolcie 1956 roku komuniści objęli Poznań szczególnym nadzorem. Działania okazały się skuteczne – kolejne „polskie miesiące” omijały Poznań, stan wojenny przebiegał w miarę łagodnie, a od lat władzę nieprzerwanie pełni zabetonowany oligarchiczny układ „okrągłostołowy”.
Oddziaływanie na społeczeńswo za pomocą medialnej propagandy, owe osławione „zarządzanie postrzeganiem” jako narzędzie kształtowania świadomości, okazuje się w naszym mieście szczególnie efektywne. Poznań (i Wielkopolska) naprawdę potrzebują pracy organicznej i „zaczynszczików”.
I właśnie tu, siedem lat temu, w miejscowym klubie Gazety Polskiej pojawił się inżynier Torz. Klub wówczas składał się z grupki emerytów spotykających się co 2 tygodnie w kawiarni, aby sobie wspólnie ponarzekać.
Inżynierska precyzja, zaradność przedsiębiorcy, solidność rodowitego poznaniaka, emanująca pozytywna energia, świetne pomysły, pewna niezależność materialna – te wszystkie cechy składały się na skuteczność Zenona. Jednak najważniejsze były jego zdolności interpersonalne – łatwość nawiązywanie kontaktów z ludźmi.
Gdy Zenon Torz został przewodniczącym, klub zaczął przyciągać coraz więcej nowych członków. Rozproszeni ludzie zatroskani Polską mogli się odnaleźć i poznać. Powstało środowisko skupione wokół wspólnych celów i zdolne do działania. Byliśmy świadkami tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego. Przedsięwięcia poznańskiego klubu (i następnie współtworzonej przez Zenona sieci klubów wielkopolskich) wymagały spontanicznego i bezinteresownego zaangażowania dużych grup ludzi. Dzięki temu zaangażowaniu organizowano wystawy na tematy nieobecne w głównych mediach (np. katastrofa smoleńska), a na spotkania przyjeżdżały najwybitniejsze postacie – pisarzy, dziennikarzy, reżyserów, działaczy – z kręgów eliminowanej z mainstreamu prawicowej strony ideowej. Klubowicze uczestniczyli we wszystkich marszach i protestach patriotycznych, inicjując także marsze w obronie TV „Trwam”. Zenon Torz był również jednym z organizatorów comiesięcznych obchodów tragedii smoleńskiej w Poznaniu i ta jego inicjatywa trwa aż do dziś. Mimo niesprzyjającej atmosfery w naszym mieście, mimo ograniczonego zainteresowania także i z „prawej” strony, poznańscy klubowicze wiernie każdego dziesiątego dnia miesiąca spotykają się na Mszy św. w intencji ofiar, a potem przemaszerowują na krótką uroczystość pod pomnik ofiar Katynia. Zamiast budżetów, grantów, dotacji unijnych, wystarcza wiara w sens wspólnych działań i troska o Polskę. Poznański Klub Gazety Polskiej w dalszym ciągu prężnie działa, budując kolejny „archipelag polskości”, w którego stworzeniu walny udział miał nasz nieodżałowany kolega Zenon Torz.
Jan Martini
Poznański Klub Gazety Polskiej.