Najważniejszym celem geopolitycznym Polski, który da nam bezpieczeństwo i rozwój, jest przywrócenie równowagi sił w naszym regionie, co uniemożliwi sojusz niemiecko-rosyjski, który zawsze prowadzi do obezwładnienia i likwidacji państwa. Wobec nas Niemcy są instrumentem Rosji, która umożliwia im prowadzenie polityki imperialnej. Dlatego alternatywa: z Rosją czy Niemcami – nie istnieje poza sferą wojny informacyjnej mającej nas obezwładnić.
Należy odróżniać przyczyny i cele od skutków ubocznych danej polityki, co dla Polaków, a zwłaszcza domorosłych analityków, jest tożsame i powoduje niemożność prawidłowego zdefiniowania wrogów i zagrożeń. A w konsekwencji całkowite pomieszanie z poplątaniem i zamiast analizy strategii przeciwnika przynosi różne modne na prawicy teorie spiskowe przysłaniające groźną rzeczywistość.
Polityka nie jest sferą realizacji sprawiedliwości dziejowej, wyrównywania krzywd i leczenia kompleksów tylko walką o interesy własne. Dlatego należy je rozpoznać, prawidłowo zdefiniować i zhierarchizować. Najważniejszym interesem każdego kraju jest bezpieczeństwo. Bez jego zapewnienia żaden naród nie może się rozwijać.
W naszym wypadku bezpieczeństwo da nam nie tylko dobrobyt ale i wolność, ponieważ zdegenerowane państwo w postaci Ubekistanu i pasożytnicze elity są gwarancją dla naszych wrogów całkowitego podporządkowania Polski. W konsekwencji mamy nie tylko prymitywną gospodarkę ale przede wszystkim petryfikację jej antyrozwojowych struktur.
W sferze polityki fasadowa demokracja kryje jedynie rywalizację agenturalnych partii o to, czyje sieci klientelistyczne będą lepiej chroniły interesy bezpieki i sprawniej okradały Polskę jednocześnie służąc interesom zagranicznych lobby i służb. W konsekwencji obserwujemy od 1989 roku wręcz degenerację społeczeństwa i narodu, jego rozbicie i utratę tożsamości prowadzącą do pogardy dla siebie i kraju.
Rosja
Państwo pasożyt jest niezdolne do samodzielnego rozwoju i potrzebuje żywiciela. Gdy żywiciel słabnie lub znika i nie pojawia się nowy – Rosja upada. Głównym instrumentem polityki rosyjskiej jest ropa i gaz. Dlatego dla Rosji jest koniecznością uzyskanie pozycji monopolisty jako dostawca surowców. Nie jest to możliwe bez kontroli politycznej przymusowych odbiorców, a monopol tę zależność jeszcze bardziej pogłębia. Dla Rosji utrzymywanie agentury w oparciu o stare i nowe powiązania jest więc koniecznością, gdyż gwarantuje Moskwie, by żaden alternatywny dostawca nie pojawił się, plan budowy konkurencyjnych rurociągów, terminali itp. nie został zrealizowany, a ceny zawierały w sobie haracz płacony przez państwo zależne.
Celem strategicznym Rosji jest z jednej strony sojusz z Niemcami, a z drugiej z Chinami. Wtedy nie tylko rosłyby dochody, ale dzięki grze prowadzonej z obu centrami zwiększyłoby się strategiczne znaczenie partnera rosyjskiego dla władzy w Berlinie i Pekinie. Realizacja tych planów wyeliminowałaby Amerykę nie tylko z Europy ale z całego kontynentu eurazjatyckiego oprócz Wietnamu i Indii. Te jednak jako subkontynent zajmują odrębną pozycję. Wpływy Stanów Zjednoczonych zostałyby zagrożone nawet w pasie wyspowym Azji.
Sojusz z Iranem dawał Rosji pozycję uprzywilejowaną wobec państw Azji Środkowej, które musiały dostarczać surowców po zaniżonych cenach i umożliwiał dostęp do Bliskiego Wschodu, gdzie wzniecanie konfliktów i kryzysów było kartą przetargową Kremla.
Straszenie, eskalacja napięcia, wywoływanie konfliktów, prowadzenie wojny per procura (Syria) bez posuwania się do bezpośredniej wojny, stymulowanie fali emigracyjnej muzułmanów są nadal skutecznym instrumentem wymuszania ustępstw przez Rosję.
Niemcy
Niemcy oparły swoją gospodarkę na imporcie surowców i eksporcie produkcji, co oznacza, że zdobywanie nowych rynków zbytu jest koniecznością. Kupować wszystkie niemieckie towary mogą tylko kraje zależne, które będą ograniczały własną produkcję. Klepanie po plecach, wsparcie medialne i stanowiska w Unii są nagrodą dla pasożytniczych elit krajów postkomunistycznych, które stając się gwarancją dla interesów niemieckich, zapewniają sobie bezpieczeństwo dojenia własnych społeczeństw. Dlatego polityka niemiecka musi pilnować, by sprzedajne elity nie utraciły władzy.
Imperatywem geopolitycznym jest dla Niemiec sojusz z Rosją. Chodzi tu o osiągnięcie czterech celów:
– uzyskanie dostępu do surowców i dzięki staniu się ich redystrybutorem w Europie i uzależnienie jej od siebie;
– ekspansja koncernów niemieckich na terenie Rosji;
– wspólne z Rosją pilnowanie by w Europie nie powstała żadna niezależna siła. Sporny nie jest sojusz tylko jego warunki; Niemcy chcą oprzeć go na polskim modelu kondominium, Rosja na bezdyskusyjnej dominacji w strefie byłego imperium sowieckiego;
– w końcowym etapie eliminacja wpływów amerykańskich, choć cel ten jest realizowany przez niemieckie elity niekonsekwentnie i z wahaniami. Pierwszym krokiem jest tu pozbycie się amerykańskiej kurateli nad niemieckimi służbami specjalnymi w zamian za podpisanie umowy o strefie wolnego handlu. Bez kontroli amerykańskiej niemieckie służby stałyby się samodzielnym czynnikiem w regionie.
Chiny
Najważniejszym interesem geopolitycznym Chin jest zapewnienie sobie bezpiecznych dróg zaopatrzenia w surowce i eksportu towarów, a takie mogą być tylko trasy lądowe prowadzące przez Azję Środkową i Rosję, gdyż szlaki morskie mogą zostać zablokowane przez Stany Zjednoczone. Droga przez Pakistan (rurociągi i autostrada) czy Birmę (rurociągi i kolej), chroniona z baz na Cejlonie lub w Zatoce Bengalskiej zmniejsza niebezpieczeństwo blokady ale go nie eliminuje, a raczej przenosi teatr działań z mórz chińskich na Ocean Indyjski. Dlatego ważniejsza od sojuszu z tymi państwami jest ekspansja w Azji Środkowej i współpraca z Rosją. Pozostaje tylko ustalenie jej warunków czyli przede wszystkim ceny za ropę i gaz syberyjski.
Ekspansji sprzyja przeniesienie w głąb kraju centrów przemysłowych z wybrzeża poza zasięg rakiet wystrzeliwanych z okrętów podwodnych. W ten sposób skróci się też drogi do centrów przemysłowych z Syberii i Azji Środkowej, skąd bezpiecznie płyną surowce.
Poszerzenie rynku wewnętrznego czyli zwiększenie siły nabywczej ludności jest konieczne, by zmniejszy zależność gospodarki chińskiej od eksportu, z natury rzeczy bardzo wrażliwego na blokadę morską. Możliwość ta dla Niemiec nie istnieje, ponieważ w Chinach płace dotąd były bardzo niskie. Zmniejszy się więc konkurencyjność towarów chińskich i otworzy rynek np. na produkty indyjskie.
Jak z tego wynika teatr przyszłej konfrontacji przenosi się na teren państw Azji Środkowej, gdzie zetrą się interesy chińsko-rosyjskie i amerykańskie.
USA
Interes geopolityczny Stanów Zjednoczonych w rywalizacji z Chinami polega na zapewnieniu sobie kontroli nad szlakami dostarczania surowców do Chin i eksportu wyprodukowanych tam towarów. Drogi wodne prowadzące z Afryki, Zatoki Perskiej i Europy można łatwo zablokować przy pomocy floty. Wymaga to jej rozbudowy oraz utrzymania baz w punktach strategicznych i umocnienia sojuszy z państwami otaczającymi Chiny: Japonią, Tajwanem, Wietnamem, Tajlandią, Filipinami, Indonezją, Malezją. Coraz większe znaczenie będą miały Indie jako konkurent azjatycki Chin i przeciwwaga dla prochińskiego Pakistanu. Dlatego zbliżenie Stanów Zjednoczonych z Indiami będzie postępowało.
Wrotami prowadzącymi do Azji Środkowej jest Iran, dotychczasowy sojusznik Rosji i Chin. Normalizacja stosunków, a następnie zbliżenie z szyicką teokracją jest więc geopolityczną koniecznością. Może ono następować meandrami w związku z naciskami lobby żydowskiego w USA, ale jest nieuniknione. W konsekwencji, jeśli nie dojdzie do niemożliwego w przewidywalnym czasie porozumienia irańsko-izraelskiego, blok Izrael – Arabia Saudyjska – Egipt będzie dryfował w kierunku Rosji, a następnie Chin. Zapowiada to niekończące się wojny toczone per procura w tym regionie (np. Jemen) między Saudami a władzami w Teheranie.
Skutkiem ubocznym „wyjęcia” Iranu z sojuszu z Rosją będzie możliwość eksportu surowców turkiestańskich nie tylko do Chin i za pośrednictwem Rosji do Europy, ale także drogą najtańszą czyli przez Iran. Uderzy to rykoszetem w Rosję, która bez możliwości reeksportu gazu i ropy z Azji Środkowej do Europy, sama nie będzie w stanie wywiązać się ze swych zobowiązań.
Optymalnym rozwiązaniem dla Stanów Zjednoczonych byłoby pozyskanie Rosji, a ceną możliwą oddanie jej Europy Środkowej, ale już nie całej Europy, ponieważ wówczas powstałby blok kontynentalny niemiecko-rosyjski, który eliminowałby wpływy USA. Stąd falowanie polityki amerykańskiej od resetu do ograniczonej konfrontacji, gdy porozumienie z Rosją okazuje się niemożliwe. Nawet jednak w momentach zaostrzenia polityki, USA nie likwidują zasobów przeciwnika w krajach Europy Środkowej, lecz pozwalają im działać lub częściowo przejmują je by w momencie resetu nie mieć problemów z oporem „sprzedawanych” tymczasowych sojuszników.
Wariant najkorzystniejszy dla krajów Europy Środkowej wcale nie jest dobry dla USA. Zakładałby on generowanie załamania, a w konsekwencji rozpadu Rosji i próbę odbudowy kraju pod patronatem amerykańskim. Rzecz jednak w tym, że z owego rozpadu skorzystałyby także Chiny, obejmując kontrolą rurociągi, szlaki komunikacyjne i zagłębia wydobycia, gdyż w przeciwnym wypadku naraziłyby własne bezpieczeństwo. Po takim załamaniu Rosja mogłaby zostać odbudowana i współpracować z USA, ale Chiny też wyszłyby wzmocnione.
Trwanie Rosji w stanie gnicia jak obecnie również nie jest korzystne dla Stanów Zjednoczonych, ponieważ ułatwia powolną penetrację kapitału chińskiego i w konsekwencji ten sam rezultat co w poprzednim wypadku tyle że rozłożony w czasie. Stąd nieustanne oferty współpracy z Rosją bez zapłaty z góry, a jednocześnie jedynie teatralna obecność w Europie Środkowej, której celem jest postraszenie Rosji i nakłonienie do współpracy za wspomnianym już „wynagrodzeniem”.
Kaukaz
W epoce resetu Obama zrezygnował na rzecz Rosji nie tylko z naszego regionu z wyjątkiem Rumunii, ale także z Kaukazu. Doprowadził do rozłamu w obozie prezydenta Michaela Saakaszwilego, co spowodowało jego upadek i umożliwiło przejęcie władzy przez agenturę rosyjską wspólnie z ludźmi Obamy. Teoretycznie miało to być kondominium rosyjsko-amerykańskie, a w praktyce oczywiście Gruzja stała się dominium rosyjskim z tolerowaną frakcją proamerykańską. Widząc taką politykę amerykańską Azerbejdżan stał się bardzo spolegliwy wobec Rosji, a Armenia całkowicie zrezygnowała z jakichkolwiek prób nawet zerkania w stronę USA.
Dla Polski Kaukaz pozostaje zamknięty do czasu przejścia USA do aktywnej polityki na tym terenie.
Niezależność od Rosji jest warunkiem rozwoju Kaukazu i przekształcenia go w korytarz energetyczny prowadzący z Azji Środkowej do Europy. Bez parasola amerykańskiego taki zwrot jest jednak niemożliwy, a Turcja jest za słaba by odegrać tę rolę i jest skonfliktowana z Armenią. Ponadto sama chciałaby korzystać na tranzycie. Iran z kolei – sojusznik Armenii w dobie współpracy z Rosją – musiałby wejść w konflikt z Turcją. Trzeba pamiętać, że Iran zamieszkuje 17 mln Azerów. Ostatecznie postawa Iranu wyjaśni się, gdy zajmie stanowisko wobec kwestii kurdyjskiej.
Międzymorze ABC
Sąsiedzi Rosji słusznie widzą w niej główne zagrożenie oraz przeszkodę w wybudowaniu infrastruktury północ – południe i to w dwu równoległych trasach: z Finlandii i Estonii przez Białoruś i Ukrainę oraz ze Skandynawii i Polski do Chorwacji. Przeciwne jej są także Niemcy, co widzieliśmy, gdy na polecenie Berlina niemiecka PO utopiła projekt via Carpatia. Połączenia południkowe nie tylko uniezależniłyby region, ale także przecięły rosyjsko-niemiecką oś współpracy gospodarczej. Wydobycie się spod dominacji obu państw leży więc w interesie wszystkich, choć na razie taką drogę wybrała tylko Polska i państwa bałtyckie.
Ukraina ma faktyczny status kondominium, a Niemcy starają się ją zmusić do przyjęcia warunków rosyjskich. Wprawdzie wpływ amerykański uniemożliwiają prezydentowi Poroszence wymianę proamerykańskiego premiera Jaceniuka, ale są zbyt słabe by pozwolić na niezależność od Niemiec i Rosji lub Stany Zjednoczone nie chcą podjąć takiej decyzji. Wykraczałaby ona przecież poza politykę wymuszania na Rosji współpracy i usunięcia Putina. Z kolei w naszym interesie leżałoby przekroczenie owego resetowego Rubikonu.
Podczas gdy Węgry wykorzystują wsparcie rosyjskie przeciw naciskowi
Niemiec, Czechy nie kwestionują dominacji niemieckiej, a Słowacja
niemiecko-rosyjskiej. Również Bułgaria jest zmuszona uznać niemiecką
kontrolę. W sposób mniej ostry dotyczy to Słowenii i Chorwacji, choć ta
ostatnia wydaje się szukać dróg samodzielności. Wpływy rosyjskie
dominują w Serbii, a Macedonia i Grecja ulega dyktatowi Niemiec.
Ten stan kontroli Międzymorza ABC zmieni się jednak niebawem, gdy Niemcy
zostaną zneutralizowane przez kolejne fale emigrantów i związane z tym
konflikty wewnętrzne. Kondominium w regionie dobiega końca i trzeba
szukać alternatywnych rozwiązań. Osłabienie Niemiec i gnicie Rosji
stwarza dla nas korzystną sytuacją pod warunkiem, że Polacy pozbędą się
agentury rosyjskiej, odzyskają godność, zerwą z zarazą tchórzostwa i
poprowadzą suwerenną politykę zagraniczną.
Polska
Interes polityczny i gospodarczy Polski polega na uwolnieniu się od
dominacji niemieckiej i zlikwidowaniu zagrożenia rosyjskiego poprzez
przywrócenie równowagi sił istniejącej do rozejmu Andruszowskiego. W
praktyce oznacza to nie tylko poparcie dla niepodległości Ukrainy,
Białorusi i państw kaukaskich, ale ich integracji gospodarczej i
eliminacji wpływów rosyjskich i niemieckich. Ich status kondominium
stanowi bowiem dla nas zagrożenie, że zostaną wykorzystane przeciwko
naszym aspiracjom i znajdziemy się w niemiecko-rosyjskich kleszczach.
Wszelkie odprężenie na linii Wschód – Zachód (reset) jest dla nas
zabójcze, ponieważ nie tylko przestajemy być potrzebni, ale Zachód
zmusza polityków polskich do zaniechania polityki suwerenności i stawia
na posłuszną rosyjską agenturę i złodziei dających gwarancje
podporządkowania, czego skutkiem ubocznym jest wspomniana degeneracja
społeczeństwa i narodu. To właśnie w epoce resetu USA narzuciły wybór
Jaruzelskiego na prezydenta i akceptowały zamach smoleński, przyznając
Rosji prawo do robienia co chce w jej strefie wpływów, do której nas
zaliczono.
Zadanie jakie stoi przed nami polega na wykorzystaniu obecnego okresu napięcia i jednoczesnego słabnięcia Rosji do pozbycia się rosyjskiej agentury, budowy własnego państwa, odbudowy jego gospodarki, armii i systemu sojuszy oraz takich powiązań z USA (bazy), by jak najtrudniej było wycofać się Stanom Zjednoczonym w okresie najbliższego resetu, który może nastąpić bardzo szybko. Gdy zaś do wycofania by doszło, powinniśmy dysponować już taką siłą by nie dać się zepchnąć do rosyjsko-niemieckiej strefy wpływów. Dlatego napięcia na linii niemiecko-anglosaskiej są dla nas niezmiernie korzystne.
W samej Unii jedynie Wlk. Brytania może zrównoważyć wpływy
niemieckie, dlatego jest naturalnym sojusznikiem. Politycy angielscy
zawsze dbają o równowagę na kontynencie, a więc są przeciwni budowie
Unii niemieckiej. Wystąpienie Brytanii z Unii postawiłoby również przed
nami to zadanie, gdyż w przeciwnym wypadku sami nie zrównoważylibyśmy
wpływów niemieckich i stali się częścią nowej Rzeszy. A zatem
pozostanie Brytanii jest w naszym interesie, a jej wystąpienie wymusza
zmianę polityki europejskiej. Już dziś powinniśmy przygotować się
również na taki wariant rozwoju wypadku. Nie możemy stanąć wobec wyboru:
albo dodatek do Niemiec, albo samotność w obliczu Rosji.
W epoce konfliktu również dla Stanów Zjednoczonych sojusz
niemiecko-rosyjski jest bardzo niekorzystny. Tym bardziej należy więc
wykorzystać te napięcia.
Innym kierunkiem działań jest Skandynawia, z która należy zacieśnić stosunki gospodarcze, w tym zastąpić ropę i gaz rosyjski również źródłami norweskimi. Z kierunkiem północnym i brytyjskim związane są państwa bałtyckie. Jest to region niezwykle zagrożony przez Rosję, a więc należy sią z nim wiązać także gospodarczo.
O ile współpraca z Estonią i Łotwą nie stanowi problemu, to już z Litwą rozbija się o dążenie jej elit do świadomego wpychania Polaków na Litwie w ręce rosyjskie, by móc następnie ich prześladować jako instrument rosyjskiej agentury. W tej sytuacji popieranie przez Polskę tej części Polaków na Litwie, która świadomie gra na sojusz z Rosjanami jest samobójstwem. Należy postępować odwrotnie, a Litwinów związać wspólnymi interesami tak, by zaprzestali polityki antypolskiej, a przede wszystkim zlikwidowali 5 procentowy próg wyborczy dla mniejszości polskiej, który skazuje ją na sojusz z Rosjanami.
Dla Polski dobre byłoby wzmocnienie na Ukrainie wpływów amerykańskich i wykorzystanie ich jako parasola ochronnego dla eliminowania niemiecko-rosyjskiej kontroli. Dlatego trzeba nawiązać bezpośrednie stosunki z oligarchami i siłami politycznymi, które nie są realizatorami polityki niemieckiej i rosyjskiej.
To nie współcześni banderowcy są zagrożeniem, jak wmawia nam propaganda rosyjska, wykorzystująca nasze historyczne clichés oraz cwaniaków świadomie grających kartą antyukraińską, ale środowiska kontrolowane przez Niemców i Rosję. To właśnie Niemcy i Rosja są w stanie odwrócić antyrosyjskie ostrze tzw. banderowców przeciwko Polakom i Polsce. To niemieccy kontrolerzy stoją na straży, by nie doszło do włączenia Polski w rozwiązanie kryzysu ukraińskiego.
Dla Ukrainy status kondominium jest zabójczy podobnie jak dla Polski, gdyż oznacza, iż Niemcy będą zmuszały ją do przynajmniej częściowego podporządkowania się Rosji, akceptacji strat terytorialnych i rezygnacji z własnej gospodarki.
Możliwości współpracy z Białorusią otworzy dopiero upadek Łukaszenki, a to może sprawić tylko Rosja. Najprostszym rozwiązaniem byłaby prowokacja przekonywująca Putina, że Łukaszenko przeszedł do obozu antyrosyjskiego. Wszelkie nadzieje na współpracę z białoruskim dyktatorem są dowodami siły pobożnych życzeń. Poza tym gospodarka białoruska jest całkowicie zinfiltrowana przez Rosję. Obalenie Łukaszenki dopiero otworzyłoby możliwości gry.
Tradycyjnym sojusznikiem ze względu na zagrożenie rosyjskie jest Rumunia, która jednocześnie jest jedynym partnerem traktowanym przez Amerykanów poważnie. Poprzez Rumunię prowadzi droga na wybrzeże Morza Czarnego i na Kaukaz tym obecnie ważniejsza, że Rosjanie zagrozili bezpieczeństwu szlaku ukraińskiego z Odessy.
Węgry mogą być sojusznikiem w oporze przeciwko Niemcom, ale ich polityka rosyjska uniemożliwia szersze porozumienie.
Bułgaria znajduje się obecnie pod dyktatem niemieckim i w razie
osłabienia patrona powinna być jednym z pierwszych celów współpracy
regionalnej. W przeciwnym wypadku skorzysta na tym jedynie partia
rosyjska.
Turcja wchodząc w konflikt z Rosją zmusza NATO do obrony swych
pozycji i co najmniej tolerowania polityki antykurdyjskiej. USA nie może
sobie bowiem pozwolić na utratę tak ważnego sojusznika w tym miejscu.
To zaostrzenie stanowiska wobec Rosji jest dla nas korzystne.
Jednocześnie Turcja jako organizator transportów emigrantów
muzułmańskich przyczynia się do osłabienia Niemiec, choć jej aspiracje
na Bałkanach każą zachować ostrożność.
Zaznaczmy, że muzułmańscy emigranci są naszymi sojusznikami o ile zmierzają do Niemiec, gdyż paraliżują je. Tu pojawia się paradoks. O ile paraliżowanie Niemiec za pomocą muzułmanów przez Rosje ma je zmusić do przyjęcia warunków rosyjskich porozumienia i wzmocnić prorosyjską prawicę, o tyle nam pozwala na neutralizację Niemiec i osłabienie ich ataku na Polskę.
Nasza polityka może kierować się ku Chorwacji, która do niedawna szukała jeszcze współpracy energetycznej z Rosją. Stworzenie korytarza Gdańsk – Rijeka przez Bratysławę i Węgry stworzyłoby wspólny interes gospodarczy między nami. Chorwacja stanowi również tradycyjny teren ekspansji niemieckiej. Jej osłabienie byłoby więc korzystne dla obu krajów. Tym bardziej, że system rurociągów z Rijeki na północ dałby nam dostąp do surowców energetycznych transportowanych przez Morze Śródziemne.
Eliminacja wpływów niemieckich w regionie powinna następować poprzez rozbudowę infrastruktury i tworzenie wspólnych interesów gospodarczych oraz całkowitej rezygnacja z rosyjskich surowców energetycznych.
Autor publikacji: Jerzy
TargalskiGEOPOLITYKA:
ArtykułyŹródło: GP,