Niezależnie od tego, jaki czeka nas
wynik tych wyborów, Polska nie będzie już taka sama. Po raz pierwszy od
1989 roku, jeśli wierzyć sondażom, około 20 milionów ludzi chce wybierać
jasną wizję przyszłości. Trudno powiedzieć, że mając dzisiaj dostęp do
wielu mediów, wyborcy nie wiedzą, co wybierają, szczególnie w II turze.
Choć jeden z kandydatów robi, co może, żeby oszukać część swojego
elektoratu (na przykład w ogłoszonym programie jest za adopcją dzieci
przez homoseksualistów, a w wypowiedziach publicznych zaprzecza, że to
popiera), to jednak ludzie raczej zdają sobie sprawę z tego, z czym
generalnie mają do czynienia. A jak nie wiedzą, to wolą nie wiedzieć.
Co motywuje elektorat Andrzeja Dudy? Przede wszystkim patriotyzm i
wsparcie dla tradycji, po drugie dowartościowanie ludzi do tej pory
wykluczonych, po trzecie jasna wizja bezpieczeństwa państwa:
niezależność od Rosji i Berlina, silna armia i realny sojusz z USA. Co
motywuje elektorat Rafała Trzaskowskiego? Poczucie europejskości,
elitarności, niechęć do polityków związanych obozem prawicy, a w pewnej
części rewolucja kulturalno-obyczajowa, która pozwala na zerwanie z
więzami tradycyjnej rodziny. Te dwie pierwsze motywacje są rodzajem
iluzji, bo w Europie bez wsparcia własnego państwa jest się nikim.
Elitarność może dotyczyć miejsca zamieszkania i towarzystwa, w jakim się
ktoś obraca, ale biorąc pod uwagę niektóre zachowania liderów elit
(choćby słynny Sławomir Nitras) i tolerowanie tych zachowań przez
elektorat, mało to ma wspólnego z przynależnością do jakiejś szczególnie
wysublimowanej grupy. Jednak w takich sprawach nie realia się liczą,
lecz subiektywne odczucia. Dlatego na przykład w całej swojej
działalności społecznej starałem się nakłaniać ludzi do tworzenia
aktywnych grup (klubów „GP”), fundacji, stowarzyszeń itd. Trzeba tworzyć
własne elity, które zdefiniują, co to jest elitarność. Niech zawsze
wiąże się to z troską o dobro wspólne.
Na kandydatów prawicy w pierwszej turze padło ponad 50 procent głosów.
Politycy o jasno określonych liberalno-lewicowych poglądach zdobyli
tylko jedną trzecią elektoratu. Dlaczego więc zastanawiamy się, jaki
będzie wynik wyborów i prawica musi walczyć do ostatniej chwili? Powody
są dwa: udało się znowu wykreować coś takiego jak „apartyjny” ruch
społeczny. Teraz jego zwolennicy dostają zimny prysznic. Szymon Hołownia
podaruje swój elektorat Trzaskowskiemu w zamian za ewentualną
prezydenturę Warszawy. Czy jego wyborcy to kupią, to inna sprawa, ale
wielu młodych ludzi dało się nabrać, przynajmniej w I turze. Ważniejsza
sprawa to to, że PiS miał wyraźny problem, by przekonać do siebie
najmłodszych. Pod względem socjalnym dał im najwięcej w historii.
Przestali wreszcie masowo wyjeżdżać za granicę, zlikwidowano bezrobocie
gigantyczne w tej grupie i dano im szansę na dobry start w życie
(likwidacja PIT do 26. roku życia nie ma precedensu). To dlaczego wielu z
nich nie głosowało na Andrzeja Dudę w I turze? Bo młodzi ludzie
potrzebują nie tylko pieniędzy, lecz także jasnych wyborów ideowych.
Stąd na przykład ogromna popularność Marszu Niepodległości. Te jasne
wybory prowadzą często do skrajnych postaw, ale dlatego należy
umiejętnie gospodarować sferą idei, tak jak dążeń socjalnych. Muszą to
robić ludzie naprawdę ideowi, autentyczni społecznicy – wiarygodni.
Krętactwo, karierowiczostwo zaraża. PiS dostał wyraźny sygnał, że jego
największą wartością było i jest to, że o coś chce walczyć. Musi to
uwzględnić nie tylko w swoim programie, lecz także w przekazie. To nie
wyklucza troski o ludzi biednych, troski o gospodarkę, a wręcz do tego
bardzo pasuje. Można też robić prawdziwe pieniądze i być ideowym. Tego
tak naprawdę najbardziej chcą młodzi ludzie. Z takiej Polski będą
rzeczywiście dumni. Wygrajmy dla nich te wybory, a potem taką Polskę
dokończmy budować. Zostaną z nami wtedy na długo. Polska dumna i Polska
zamożna jest w zasięgu ręki. Ja w to wierzę.
Tomasz Sakiewicz