W chwili, gdy będą Państwo czytać ten komentarz, powinno być już jasne, kiedy będą w Polsce wybory i kto ma szansę zostać I prezesem Sądu Najwyższego. Życie państwa, przynajmniej jeżeli chodzi o funkcjonowanie podstawowych instytucji, powinno się uspokoić. Jeżeli wybory wygra Andrzej Duda, moim zdaniem, mimo kruchej przewagi PiS w parlamencie, obecna władza dotrwa do końca kadencji i wyprowadzi Polskę z kryzysu. Do poziomu z roku 2019 wrócimy dopiero w roku 2021. Czyli druga połowa kadencji obecnego parlamentu powinna być okresem niewielkiego wzrostu gospodarczego i stabilizacji. Tego na pewno nie mogą powiedzieć inne państwa. Wiele z nich wpadnie w głęboki kryzys gospodarczy i polityczny. Oby to wszystko nie skończyło się większą międzynarodową awanturą, która według mnie wisi na włosku. Jednak póki mamy stabilną władzę i dobre stosunki z USA, raczej możemy czuć się bezpieczni. Można sobie też wyobrazić inny scenariusz. Wybory wygrywa któryś z opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Dzisiaj w grę mogą wchodzić Rafał Trzaskowski lub Szymon Hołownia. Szczególnie ciekawie, a właściwie nieciekawie, wyglądałaby sytuacja przy wygranej Trzaskowskiego. Pod znakiem zapytania stanęłaby polityka obronna, bo oznaczałaby na pewno skręt w kierunku Berlina. Nie wiadomo, co stałoby się z Wojskami Obrony Terytorialnej. Prezydent zapewne blokowałby wszystkie nominacje w tej formacji. Żaden sensowy pakiet pomocowy dla gospodarki nie zostałby uchwalony. Czyli zamiast rok, góra dwóch lat recesji, mielibyśmy pewnie wieloletnią stagnację. Prezydent wprawdzie nie miałby zdolności odwołania programu „500 plus”, ale w razie konieczności jego nowelizacji, choćby ze względu na inflację, po prostu by to blokował. Pat konstytucyjny dotknąłby reformy sądów i wielu dziedzin, w których głowa państwa ma coś do powiedzenia. Pomysł opozycji na zablokowanie państwa przyniósłby realny skutek. Po trzech latach głębokiego kryzysu przejęliby władzę, ale byłoby tylko gorzej. To nie jest wydumany scenariusz, lecz jeden z dwóch możliwych. Wszystko dzisiaj zależy od nas i od naszej mobilizacji. Wraz z Trzaskowskim idzie też ogromna promocja ideologii LGBT i narzucenie jej tam, gdzie sięgają wpływy głowy państwa. Nic dzisiaj nie jest wygrane ani nic nie jest przegrane. Jednak oprócz walki z codziennymi problemami musimy skupić się na udziale w tych wyborach. Inaczej problemy po pewnym czasie będą dużo większe.
Tomasz Sakiewicz