Archive | Z miasta Żywca

14 sierpnia uczczony przez KGP w Żywcu

Wczoraj minęła 95 rocznica „Cudu nad Wisłą”. W godzinach przedpołudniowych członkowie Żywieckiego Klubu Gazety Polskiej złożyli wiązankę kwiatów przed pomnikiem grunwaldzkim
w Żywcu.

Tego samego dnia w godzinach wieczornych grupa mieszkańców miasta i okolic zebrała się przed pomnikiem w celu, aby śpiewem przypomnieć o ważności zwycięstwa nad armią bolszewicką.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Udaremniona próba podszycia się pod Klub Gazety Polskiej w Żywcu!

Dzisiaj do Redakcji „Żywiec w sieci” dotarła informacja, że wczoraj do Urzędu Miasta w Żywcu wpłynęło pismo powołujące się na Klub Gazety Polskiej w Żywcu. W piśmie jako przewodniczący klubu podpisał się Kazimierz Tlałka.

Natomiast na oficjalnych stronach Klubów Gazety Polskiej widnieje informacja mówiąca: „Zmiana przewodniczącego; nowym przewodniczącym został Adrian Midor. Panu Kazimierzowi Tlałka dziękuję
za dotychczasową współpracę.” http://www.klubygp.pl/kategoria/kluby/zywiec/

Według informacji jakie posiada Portal, pan Tlałka przestał być członkiem klubu w kwietniu
bieżącego roku.

zdjęcie: po prawej Kazimierz Tlałka

Napisano wZ miasta Żywca2 komentarze

Policja Kryminalna wzywa portal Żywiec w sieci

Do redakcji Żywiec w sieci dotarło wezwanie z żywieckiego Wydziału Kryminalnego w sprawie podejrzenia o popełnienie przestępstwa z art. 212 kodeksu karnego. Będziemy państwa na bieżąco informowali, o dalszym przebiegu sprawy.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (1)

Michał Kusiak – „Moja przygoda z astronomią”

Kiedy odkryłeś swoją pasję do astronomii?

Przygoda z astronomią rozpoczęła się w dzieciństwie, w czasach, kiedy Telewizja Polska emitowała programy popularnonaukowe. Moje zainteresowanie tematyką astronomiczną było dalej rozwijane poprzez czytanie książek astronomicznych i pomoc ze strony nauczycieli oraz przyjaciół – miłośników astronomii.

Jaki wpływ na rozwój Twojego zainteresowania miało LO im. Mikołaja Kopernika, do którego uczęszczałeś?

Gdy uczęszczałem do liceum, nauczyciele fizyki zainicjowali działanie koła astronomicznego. Wśród nich była pani Zofia Pajestka-Jurasz. Wraz z panią Zofią organizowaliśmy dość częste wyjazdy na obserwacje. Ponadto w czasie trwania nauki w liceum co pewien czas miałem możliwość wypożyczania sprzętu fotograficznego do wykonywania zdjęć nocnego nieba. Pozwoliło mi to na rozwinięcie umiejętności związanych z obróbką zdjęć astronomicznych. Również w trakcie trwania nauki w liceum przeczytałem w jednym z czasopism popularnonaukowych o odkryciu komety przez niemieckiego miłośnika astronomii Reinera Krachta. Wówczas postanowiłem wziąć udział w projekcie SOIHO COMETS, w ramach którego Kracht dokonał swojego odkrycia.

Dlaczego zainteresowały Cię komety?

Aby odpowiedzieć na Twoje pytanie, zacytuję amerykańskiego miłośnika astronomii: „Komety są jak koty. Chodzą własnymi drogami i robią to, na co mają ochotę.” Właśnie ta nieprzewidywalność komet, ich aktywność i jasność wzbudziły zainteresowanie wśród ludzi. Ponadto są to obiekty, które w niedalekiej przyszłości mogą wyjaśnić wiele problemów związanych z powstaniem Układu Słonecznego. Jest to jeden z powodów, dla których zajmuję się tym tematem.

Słyszałem, że odkryłeś własne komety.

Tak, to prawda. Do tej pory znalazłem ich 151.

W jaki sposób to robisz?

Wspólnie z kolegą z Krakowa założyliśmy amatorski projekt poszukiwań planetoid. Wykorzystujemy do tego celu jego teleskop zlokalizowany we Włoszech. Od grudnia 2014 roku dysponujemy także amatorskim teleskopem znajdującym się w Chile. Dzięki naszej pracy odkryliśmy kilkaset nieznanych planetoid. W najbliższych latach, kiedy te planetoidy będą miały dobrze poznane trajektorie ruchu, jako odkrywcy będziemy mieli przywilej nazwania tych obiektów.

Jakie znaczenie mają Wasze badania dla przeciętnego zjadacza chleba?

Przede wszystkim – oprócz aspektu naukowego – takie poszukiwania prowadzi się, żeby stwierdzić, czy naszej Ziemi nie zagraża kolizja z jakimś małym „kosmicznym kamieniem.” W 2013 roku w rejonie Czelabińska miał miejsce wybuch asteroidy o średnicy około 20 metrów na wysokości 30 km nad powierzchnią Ziemi. Wybuch tak małego ciała wyzwolił jednak dużą energię porównywalną z eksplozją 30 bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę. Na szczęście dla mieszkańców Czelabińska eksplozja na dużej wysokości nie pociągnęła za sobą ofiar śmiertelnych, ale było ponad tysiąc rannych, nie wspominając już o ogromnych szkodach materialnych.

Co by się stało, gdyby meteoryt czelabiński miał kilometr średnicy?

Wówczas eksplozja miałaby katastrofalne skutki dla całej naszej planety. Dlatego też jak najbardziej zasadne jest wykorzystywanie obserwatoriów takich, jakie my prowadzimy, do śledzenia możliwie jak największej liczby zagrażających nam planetoid. W głębi duszy życzymy sobie, aby ani w naszym, ani w żadnym innym obserwatorium nie dokonano odkrycia takiej planetoidy …

Czego spodziewasz się po działalności we Włoszech i Chile?

Przede wszystkim tego, że temat planetoid i ich poszukiwań stanie się mocną stroną polskiej astronomii i że podobne obserwatoria będą nadal rozwijane.

Dziękuję za rozmowę.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (1)

HISTORIA ZESPOŁU SZKÓŁ AGROTECHNICZNYCH I OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH im. JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO W ŻYWCU

Początki działalności szkoły przypadają na rok 1945 – czasy, kiedy Polska wyłoniła się właśnie z wojennej pożogi i okowów hitleryzmu, by powoli stawać się „ludową”. Start polskiej oświaty był bardzo trudny. Szczególnym utrudnieniem była nieustanna reforma programów nauczania z nowym ideologicznym zabarwieniem.

Pierwszym dyrektorem szkoły rolniczej, dla której miejscowe władze zabezpieczyły tereny Moszczanicy została Zofia Zygmuntowska. Ta zasłużona działaczka Kół Gospodyń Wiejskich, wykorzystując swoje doświadczenie, natychmiast po nominacji rozpoczęła pracę nad przygotowaniem zniszczonego obiektu dla szkoły, która już we wrześniu rozpoczęła działalność jako Żeńskie Gimnazjum Rolnicze i Jednoroczna Szkoła Gospodarstwa Wiejskiego. Ze 144 ha powierzchni posiadłości ziemianina Władysława Kępińskiego w wyniku reformy rolnej szkole przypadło 96 ha. Zofia Zygmuntowska wraz z pierwszym kierownikiem gospodarstwa Stanisławem Adamusem zaczynali prawie od zera. Spalona stodoła, zniszczone stajnie i obora, brak narzędzi gospodarskich i inwentarz w postaci trzech koni (jeden pozostawiony przez wojska radzieckie, dwa przydzielona z UNRY), trzech krów (w tym historyczna Malina,własność łodygowickiej szkoły rolniczej, którą tamtejszy uczciwy gospodarz przechował przez lata okupacji i po wojnie odprowadził do Moszczanicy) i wóz o drewnianych osiach – to pozostałości, które przypadły szkole. Powoli udało się odbudować budynki gospodarcze i zapełnić je inwentarzem, założono hodowlę kur „zielononóżek”, załatano dziury w dachu i ścianach ocalałego pałacu, wstawiono okna a odremontowane sypialnie wyposażono w zdobyczne łóżka i szafy dla młodzieży. Do realizacji zasadniczego dla szkoły programu dydaktyczno – wychowawczego i dla rekreacji służyły dwie sale wykładowe i świetlica z kominkiem, w której królował fortepian. Szafa z książkami stanowiła zalążek biblioteki a znajdujące się w niej powieści Sienkiewicza były rozchwytywane przez młodzież.

Tylko nieliczni spośród nauczycieli podejmujących pracę w latach 1945-1949 mogli wykazać się dyplomem ukończenia wyższych studiów. Mimo to brali na siebie nauczanie wszystkich specjalności, różnych i niezazębiających się z sobą treściami.
Szkoła Rolnicza w Moszczanicy w pierwszych latach walczyła również ze szczególnego rodzaju trudnościami- trafiała do niej mniej zdolna wiejska młodzież. Rodzice, uprzedzeni do ciężkiej pracy na roli, nie widzieli jeszcze potrzeby kształcenia swoich dzieci, zwłaszcza córek, w zawodzie rolnika. Upływający czas i dobre imię szkoły pozwoliły jednak przełamać uprzedzenia i przesądy oraz wyprzeć konkurencję. Powoli znikały kłopoty z rekrutacją, do Moszczanicy zaczęła licznie napływać młodzież z odległych stron kraju.

Zmieniające się treści programowe i formy organizacyjne szkolnictwa – w tym także rolniczego – sprawiły, że Żeńskie Gimnazjum Rolnicze w roku szkolny 1949-1950 przybrało nazwę Liceum Rolniczego, w 1953 r. przekształcone zostało w czteroletnie Technikum a w 1958 r. w pięcioletnie Technikum Rolnicze. W tym okresie (od roku 1949) miejsce dyr. Zygmuntowskiej zajął Bolesław Sroka. Przybył on do Moszczanicy z Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie pozostała po nim dobrze zorganizowana szkoła rolnicza. Związany ze wsią, rozumiejący potrzeby rolnictwa, uparty w działaniu, posiadający dar przekonywania i argumentowania swoich racji, postanowił zorganizować w Moszczanicy ośrodek kultury rolniczej. Zwiększała się ilość młodzieży, powiększało się grono nauczycieli, wszystkim zaczęła doskwierać ciasnota mieszkaniowa. Dyrektor nie miał nawet swojego gabinetu. Wykorzystano strych starego pałacu i zbudowano tam pomieszczenia przeznaczone na sypialnie dla młodzieży, sama szkoła wzbogaciła się zaś o 5 sal lekcyjnych w nowo wybudowanym zastępczym baraku.

Marzeniem stawał się powoli nowy budynek szkoły. W wyniku starań uzyskano kredyt na rozbudowę pomieszczeń gospodarskich oraz szklarni. W 1955 r. dyr. Sroka zwrócił się do ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza z prośbą o poparcie projektu wybudowania szkoły dla Liceum Rolniczego w Moszczanicy. Uzyskana akceptacja pozwoliła na przystąpienie do opracowania projektów oraz potrzebnej dokumentacji. Budowa trwała od 1956-1959r. W tym czasie nauczyciele otrzymali część rodzinnych mieszkań w blokach wybudowanych poza obrębem pałacu. Nowa szkoła i lepsze warunki mieszkaniowe spowodowały, że praca stała się łatwiejsza i wydajniejsza.

Stopniowo postępowała rozbudowa szkoły w Moszczanicy. W 1965 r. opracowany został kompleksowy plan rozwoju obiektu, zakładający budowę internatu, warsztatów mechanizacji rolnictwa, budynków mieszkalnych dla pracowników gospodarstwa i nauczycieli oraz nowoczesnej obory. Trud wcielenia w życie powyższego planu przypadł dyr. Romanowi Jakubowskiemu, kierującemu szkołą w latach 1961-1972 oraz jego następcy, zamykającemu jej trzydziestolecie i otwierającemu nowy etap- dyr. Henrykowi Gajowi. W roku 1970 młodzież wprowadziła się do nowoczesnego i wygodnego internatu na 200 osób. Do gabinetów szkolnych przybywało pomocy naukowych. Wzrastał poziom kadr, zarówno pod względem fachowych jak i pedagogicznym. Jesienią 1973 roku oddane zostały dwa bloki mieszkalne dla nauczycieli i jeden dla pracowników gospodarstwa. Dział mechanizacji otrzymał warsztaty, wygodne klasopracownie, garaże i wiatę na maszyny. Rozpoczęto remont kapitalny pałacu. Tym samym dla Zespołu Szkół Rolniczych, w którego skład wchodziło Technikum Rolnicze, Technikum Hodowlane, Zasadnicza Szkoła Ogrodnicza i Zasadnicze Szkoły Rolnicze w Jeleśni, Milówce, Gilowicach Skawicy i Ujsołach – została stworzona baza do praktycznego nauczania.

Z okazji pierwszego zjazdu absolwentów w 1977 roku szkole nadano imię prof. Teodora Marchlewskiego i przekazano sztandar, na który młodzież klas pierwszych corocznie składała ślubowanie.
Lata 80-te w naszej szkole to okres, na który przypadają największe sukcesy w sportach i olimpiadach. Niestety, dawała znać o sobie również trudna sytuacja kraju. Gospodarstwo szkolne, podobnie jak niemal wszystkie państwowe gospodarstwa rolne, zaczęło mieć kłopoty finansowe. W tej sytuacji w kwietniu 1989 r. wydzierżawiono je Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej ‘’MŁODOŚĆ” w Gilowicach. Decyzja ta okazała się niekorzystną, dlatego też 1 kwietnia 1992 r. ówczesna Dyrektor szkoły Maria Dorota Pruszyńska rozwiązała umowę i ponownie przejęła gospodarstwo. Okres trzyletniej dzierżawy osłabił je ekonomicznie oraz zmniejszył jego przydatność do realizacji zajęć praktycznych (zlikwidowano hodowlę bydła i owiec). Od 1992 r. szkoła zdecydowała się na hodowlę koni, co okazało się magnesem przyciągającym młodzież oraz jednym ze sposobów zarabiania pieniędzy.

Dyrektor Stanisław Grzegorzek, którego kadencja przypadająca na lata 1982-1991 obfitowała w wiele pożytecznych dla szkoły inicjatyw – podjął skuteczne starania o utworzenie Zasadniczej Szkoły Mechanizacji Rolnictwa. Profil ten przeznaczony był dla chłopców i okazał się trafnym wyborem. W 1990 r. otworzono również Zasadniczą Szkołę Rolniczą o specjalności – wiejskie gospodarstwo domowe – dla dziewcząt. W 1992 r. utworzono Policealne Studium Zawodowe o specjalności – rachunkowość i rynek rolny. Na potrzeby nowych specjalizacji uruchomiono klasopracownię informatyki i nauki pisania na maszynie.
W tych czasach w ramach prac dyplomowych młodzież wykonywała pomoce naukowe dla szkoły lub gospodarstwa, należały do nich m.in. adaptacja stodoły na halę ujeżdżania koni, wykonanie ośmiu stanowisk i siedmiu boksów, inspektów oraz filmów tematycznych przydatnych do nauki przedmiotów zawodowych.

Jubileusz pięćdziesięciolecia istnienia szkoły przypadł na kadencję Dyrektora Władysława Suchonia. Był to okres pełen zarówno niepokojów, jak i nadziei. Niepokoje wynikały ze słabości sfery budżetowej, do jakiej zaliczała się szkoła. Nadzieję budziła nowa rzeczywistość, oparta demokracji i prawdzie.

1 września 2006 r. to kolejna ważna data w historii szkoły – zmieniła ona nazwę na Zespół Szkół Agrotechnicznych i Ogólnokształcących. Z przemianowaniem szła w parze zmiana patrona – został nim marszałek Józef Piłsudski. Nastąpiło też zwiększenie oferty edukacyjnej dla młodzieży. Powstały nowe typy szkół: Technikum Hotelarskie, Technikum Agrobiznesu, Technikum Żywienia i Gospodarstwa Domowego. Nieco później – Technikum Obsługi Turystycznej oraz cieszące się ogromną popularnością Liceum Ogólnokształcące o profilu wojskowym, sportowym i pożarniczym.

Nie możemy pominąć najważniejszego chyba w historii tej niewielkiej miejscowości faktu, jakim był miesięczny pobyt we dworze pp. Kępińskich Marszałka Józefa Piłsudskiego (od 8 września do 3 października 1934 roku) Józef Piłsudski na miejsce zalecanego przez lekarzy wypoczynku ( jak miało się okazać ostatniego) wybrał Moszczanicę .Po przyjeździe nie rozczarował się, wręcz przeciwnie, bardzo chwalił uroki krajobrazu i położenie parku, obiecując właścicielowi, że jeśli powiększy park dla możliwości odbywania dłuższych spacerów, przyjedzie także w roku następnym. Mimo zaleceń lekarzy, Marszałek prowadził bardzo aktywny tryb życia. Kierował ćwiczeniami aplikacyjnymi dla wyższych oficerów, prowadził gry wojenne, przyjmował członków rządu (m. in. ówczesnego ministra spraw zagranicznych J. Becka), udzielił audiencji arcyksięciu Karolowi Olbrachtowi Habsburgowi z Żywca, gościł M. Fogga i chór Dana, nie mówiąc już o wyższych rangą oficerach W.P. Szczególne znaczenie dla obu stron miało spotkanie ze zwycięską załogą challenge-u, kpt. J. Bajanem i sierż. G. Pokrzywką. Marszałek cieszył się każdym międzynarodowym sukcesem Polaków rozsławiającym imię ojczyzny. Dla młodych pilotów było to niezapomniane wrażenie. W natłoku zajęć wagi państwowej, będąc już poważnie chorym, znalazł wszakże ten niezwykły człowiek czas, by złożyć wizytę nauczycielom i uczniom Szkoły Podstawowej w Moszczanicy. Dla upamiętnienia pobytu Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w moszczanickim dworze 11 listopada 1935 roku została wmurowana tablica pamiątkowa.

Szkoła wrosła w środowisko, ma w nim trwałe miejsce. Wielu absolwentów wraca w szkolne mury, by wykonywać zawód nauczyciela, inni pełnią ważne funkcje w życiu politycznym, społecznym i kulturalnym miasta, regionu a nawet kraju. Ta szkoła to nie tylko przeszłość, ona tętni życiem…..

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Sekretarz Miasta Żywiec Tomasz Buś odpowiada na nasz artykuł z 16 maja

Sekretarz Miasta Żywiec Tomasz Buś odpowiada  na artykuł, który pojawił się w „Żywiec w sieci”  16 maja „Wytyczne urzędników wobec członków komisji wyborczych w Żywcu:

„Zgodnie z art. 152 § 2 Kodeksu wyborczego każda obwodowa komisja wyborcza jest organem wyborczym. W sensie prawnym komisja taka nie jest zbiorem obywateli, lecz jednym kolegialnym organem, który posiada określony skład osobowy. Art. 7 Konstytucji RP stanowi: „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Obodowa komisja wyborcza jak każdy organ państwa może działać wyłącznie w granicach przewidzianych przepisami prawa. Innymi słowy, jeżeli dany przepis prawa nie wskazuje wprost określonego rodzaju postępowania, to komisja w taki sposób postąpić nie może. Nie obowiązuje tu zasada: „Co nie jest prawem zakazane to jest dozwolone”, lecz zasada: „Co nie jest prawem przewidziane to jest zakazane”. Odnosząc się do kwestii parafowania protokołu głosowania to przepis pkt. 71 ppkt. 2 Wytycznych dla obwodowych komisji wyborczych dotyczących zadań i trybu przygotowania oraz przeprowadzenia głosowania utworzonych w kraju w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, zarządzonych na dzień 10 maja 2015 roku przewiduje parafowanie protokołu wyłącznie w sytuacji, kiedy protokół ten został sporządzony ręcznie. Dlatego też obwodowa komisja wyborcza, jako organ wyborczy – działający na podstawie i w granicach prawa – nie może samodzielnie domniemywać swojego uprawnienia do parafowania protokołu sporządzonego przy pomocy sytemu informatycznego. „

„Powyższe nie stoi na przeszkodzie, aby mężowie zaufania oraz zainteresowani członkowie komisji otrzymali kopię protokołu głosowania potwierdzoną za zgodność z oryginałem, parafowaną na każdej stronie przez przewodniczącego danej komisji. Takie rozwiązanie stosowane było z powodzeniem podczas głosowania w dniu 10 maja 2015 roku i zapewnione będzie w dniu ponownego głosowania, przypadającego na dzień 24 maja 2015 roku.”

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Wystawa pod tytułem „Warto być Polakiem w Żywcu” do 14 kwietnia

Otwarcie wystawy „Warto być Polakiem” odbyło się 7 kwietnia o godzinie 17:00 przed zamkiem żywieckim. W uroczystości brali udział ksiądz Infułat Władysław Fidelus proboszcz parafii Narodzenia NMP w Żywcu, Poseł na Sejm RP Stanisław Pięta, Marcelina Sieradzka prezes Klubu Patriotycznego im. por. Antoniego Bieguna ps. Sztubak, oraz Adrian Midor przewodniczący Klubu Gazety Polskiej w Żywcu. Wystawa jest poświęcona śp. Lechowi Kaczyńskiemu prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej w latach 2005 – 2010. W Żywcu będzie można ją oglądać na terenie zabytkowego parku Habsburgów do 14 kwietnia.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Poseł PiS Stanisław Pięta 1 marca na Rynku Żywieckim

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, to święto które ma niezwykły walor narodowotwórczy. Tak bywa w dziejach państw społeczeństw, że mają miejsce zdarzenia, które skutkują na dziesiątki następnych setki lat. Dzisiaj szanowni Państwo jest dzień w którym pochylamy się nad polskimi bohaterami. Można powiedzieć , że historia Polski jest pełna bohaterstwa, ale my musimy zwrócić uwagę w jakich okolicznościach w jakich warunkach żołnierze antykomunistycznego podziemia zbrojnego zdecydowali się służyć ojczyźnie. Przecież mogli po sześciu latach tragicznej okupacji przystąpić do normalnego życia, pójść na studia, do szkoły, myśleć o życiu rodzinnym. I w tych tragicznych okolicznościach, w których nie mogliśmy liczyć na naszych sojuszników, którzy łatwo uznali nowy komunistyczny rząd, w tych skrajnie trudnych warunkach znalazły się tysiące, dziesiątki tysięcy, a dokładnie 200 tysięcy ludzi, którzy na terenie obecnej RP, a także na jej Kresach przeciwstawili się nowej komunistycznej fali. Mieli skończyć tam, skąd dzisiaj są wydobywani przez ekipę prof. Swagrzyka dwa metry pod ziemią. Na tych dołach śmierci powstały nowe groby. Pochowano w nich komunistycznych aparatczyków. Mieli nie istnieć, albo istnieć jako bandyci, faszyści. To się nie udało, Polska pamięta. Pamiętał śp. prof. Lech Kaczyński, Prezydent RP, który skierował do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. Podtrzymał ten projekt następny Prezydent. Sejm olbrzymią większością głosów uchwalił ustawę, ale proszę Państwa, chciałbym podkreślić: pamiętać tak, szacunek tak, tylko jest jeszcze coś, co możemy nazwać testamentem Żołnierzy Wyklętych. To jest krótki testament: Niepodległa Polska wierna Bogu. I z tego testamentu wynikają dla nas pewne obowiązki. Można w nim dostrzec pewne wskazówki. Obyśmy sprostali. Dziękuję za uwagę.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Starosta Andrzej Kalata 1 marca na Rynku Żywieckim

Poniżej zamieszczone wystąpienie Starosty Żywieckiego Andrzeja Kalaty:

Zamiast domowego ogniska pojawiła się wilgoć i mróz. Zamiast ciepłego obiadu i gorącej herbaty ubrani w mundur z bronią w ręku. Walczyli z hitlerowskim zbrodniarzem i komunistycznym barbarzyńcą. I tak przez kilkanaście lat. Nie zwątpili ani na sekundę. Przekonani o słuszności swojej walki stawiają czynny opór sowietyzacji Polski. Udowadniali, że nie zrezygnowali ze swoich przedwojennych dążeń i pragnień. Nie uwierzyli komunistom, gdy ci mówili o pojednaniu i zakończeniu walk Żołnierze Wyklęci.

Dzisiaj zgodnie z wolą sejmu RP po raz czwarty jako święto państwowe Dzień Żołnierzy Wyklętych. Dzień ten ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy II konspiracji. Za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej przywiązania do tradycji niepodległościowej, za krew przelaną w obronie ojczyzny, również my mieszkańcy Żywiecczyzny pragniemy złożyć hołd podziemiu niepodległościowemu, które w latach 1944 – 1963 samotnie walczyło o wolną od sowieckiej okupacji Polskę. Warto tu wspomnieć grupę Bartka lub Sztubaka, oraz wielu anonimowych bohaterów, którzy w obronie Polski oddali swoją najcenniejszą rzecz, jaką posiadali – życie.

Dziś możemy ogłosić już tryumf. Wygrali, bo wygrywa ten, kto jest obecny w pamięci. Żołnierze Wyklęci stali się autorytetem i wzorem do naśladowania ogromnej ilości młodych Polaków. Drodzy kombatanci i żołnierze, którzy polegli w walce o obronę wolnego kraju, napisaliście testament, który jest niezwykle trudny w swojej prostocie a brzmi: „Wolna silna, dumna i niepodległa Polska.” Przeklęto was, bo nie poddaliście się i do końca walczyliście o wolną ojczyznę. Przez wiele lat byliście Żołnierzami Wyklętymi, jednak w przeciwieństwie do innej niepodległa RP nie jest obojętna. Dla nas jesteście bohaterami.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Burmistrz Antoni Szlagor 1 marca na Rynku Żywieckim

Żywiec, Żywiecczyzna ma to szczęście, że zawsze miała, ma i będzie miała patriotów. Tymi patriotami byli Żołnierze Wyklęci, dlatego nigdy nie wolno nam o nich zapomnieć. Od nas stojących na Żywieckim Rynku zależy, czy będą o tym pokolenia pamiętały. Ci którzy tutaj nie przyszli z różnych przyczyn, powinni o tym wiedzieć, że z tego Rynku wołamy głosem oddajmy cześć i chwałę Żołnierzom Wyklętym.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Related Sites