W normalnym świecie politowanie wyklucza podziw. Nie można kogoś jednocześnie obdarzać jednym i drugim, bo te uczucia wykluczają się wzajemnie. Lewactwo, jak na nie przystało, kieruje się swoistą logiką, zgodnie z którą, jej przedstawiciele żądają podziwu i współczucia zarazem dla swoich czterech liter plus. Wszystkich wokół obrzucają błotem, co niejako z automatu stawia ich ponad tych wszystkich, którymi pomiatają i którzy powinni ich za to uwielbiać. Dla lepszego efektu rzucają się na ulicach, udając trupy wymagające litości. Potem, jak w kiepskim, amatorskim teatrze, wstają i idą dalej.
Dlaczego takie kreatury zdobywają poklask? Czyżby rzeczywiście udało się już wyhodować nowego człowieka uodpornionego na myślenie? A może jest metoda w tym szaleństwie, albo chociaż jakaś doza racjonalizmu? Obawiam się, że jest i nawet nie taka mała. Szlachectwo bowiem, jedynie zobowiązuje, a chamstwo daje przywileje! Prawica rozumie, że kto ma prawa, ten ma i obowiązki. Lewica odwrotnie – kto ma prawa, ten innym dyktuje obowiązki. Sława daje władzę, a władza sławę i wszystko się kręci. Nie sposób bez takich przywilejów zaistnieć w szeroko pojętej przestrzeni medialnej. Jak się ma władzę, pieniądze i sławę, to o rozum nikt przecież nie zapyta, prawda?
Autor: Małgorzata Todd