Dzień dobry, dziękuję bardzo.
Szanowni Państwo, warto sobie zadać pytanie jakie są warunki żeby Polska była wolna jako naród, jako państwo. Żebyśmy my byli wolni w Polsce, żebyśmy my byli obywatelami nie tylko z nazwy, ale tak naprawdę żebyśmy mieli wpływ na to, co się w naszej ojczyźnie dzieje.
Warto na początku takiego rozważania zadać pytanie, jakie są warunki tego, żeby władza była dobra – to znaczy, jak opisać dobrą władzę, bo warunki to sprawa szersza. Długi wykład musiałbym państwu przedstawiać, ale każdy się zgodzi, że dobra władza musi być po pierwsze merytorycznie przygotowana, ponieważ rządzić trzeba umieć. Podrugie powinna być uczciwa. Po trzecie powinna być patriotyczna. Po czwarte powinna mieć jakiś plan rządzenia, ale nie taki dla siebie, nie dla swojej grupy, nie dla swojej partii, tylko dla społeczeństwa i jeśli te warunki są spełnione tylko cztery, to jest już nieźle. Oczywiście dobrze jest, jeśli przy tym potrafi być wyjątkowo przekonująca, utalentowana, ale tojako kolejne warunki –choć niewątpliwie ich spełnienie jest czymś bardzo pozytywnym. Nie są takie konieczne w stu procentach, takiekonieczne(?).
Te pierwszepunkty, to warunki bycia władzą dobrą. Zapytajmy się, czy my dzisiaj taką władzę mamy? Ja nie chcę udzielać odpowiedzi zbyt łatwych, ale nie mogąc się zająć wszystkimi dziedzinami życia społecznego, zatrzymam się na chwilę, żeby odpowiedziećna pytanie, czy ta władza jest merytorycznie przygotowana na wszystkie najgorsze ewentualności. Trudno przecież zdobywać pieniądze, trudno organizować jakieś wielkie przedsięwzięcia, jeżeli nie ma funduszy. Jeśli jednakpieniądze są i nie trzeba ich zdobywać, tylko po prostu leżą na stole, to wtedy zorganizowanie ich dobrego wydatkowania wydaje się przedsięwzięciem stosunkowo – podkreślam, stosunkowo- łatwym. No i ta władza, kiedy w 2007 roku po wygranych wyborach zaczęła sprawować swoje funkcje, te pieniądze miała, aco więcej –miała takżeprzygotowane plany zatwierdzone w Brukseli. Można powiedzieć, że wszystko leżało na stole. To był pewny projekt, który myśmy przygotowali. Jeszcze śp. minister Gęsicka przygotowała ten projekt, który miał umożliwić polski rozwój. Miał być zrównoważony, żeby pewne niedociągnięcia, braki naszej rzeczywistości, np.: w dziedzinie infrastruktury, autostrad czy kolei zostały szybko nadrobione. Wydawało to się realne, ale kiedy nowa władza rozpoczynała swoje rządy, to powiedziała, że te nasze plany były zbyt skromne, zbyt mało ambitne, że oni chcą więcej i szybciej, że oni będą autostrady budowali szybciej i będzie ich więcej, że koleje będą budowali szybciej. Krótko mówiąc, że dzięki nim to pójdzie szybciej i lepiej, niż było planowane.
Takim momentem pierwszego sprawdzenia miało być EURO2012, ponieważnowy rząd mówił: do EURO, to już zrobimy więcej autostrad niż wyście powiedzieli i wszystkiego zrobimy więcej. A później przyszedł moment sprawdzenia i co się okazało? Wszystkiego jest dużo mniej. Nie trochę mniej, ale dużo, dużo mniej.Okazało się, że nie zrobili nawet 50%, ba! – nie zrobili w wielu wypadkach nawet 30%. Okazało się, że zrobili tylko80% tego, co zapowiadali, ale za to pod jednym względem jest nieźle, bo drożej. Drożej jest proszę Państwa i to dużo drożej. Kilometr autostrady, który skądinąd budowany jest w odcinkach, które nie tworzą całości jest niesłychanie drogi– tak, jak w Alpach, albo czasami droższy niż w Alpach, chociaż Polska to kraj na ogół równinny i my przez góry autostrad nie budujemy. Więc nad tym się warto zastanowić, czy to jest rzeczywiście władza merytorycznie przygotowana. A mam prawo w ten sposób stawiać kwestie, nie tylko dla tego, że ta sprawa jest stosunkowo prosta, ale także dlatego, że dzisiaj panią minister Bieńkowską przedstawia się jako tę najlepszą. Ona właśnie awansowała, została wicepremierem, za górnika się przebiera i wszyscy mogą ją obserwować. Jestjakby wizytówką, jak to się dzisiaj mówi: ikoną Platformy Obywatelskiej. To pod jej kierownictwem i od samego początku przez nią prowadzone były teinwestycje, a jak łatwo przy pomocy liczb wykazać, nie tylko zapowiedzi nie zostały spełnione, ale doszło do rzeczy zupełnie niesłychanych. Na przykład: codo tych dróg, to nie tylko zbudowano mniej niż zapowiadano oraz dużo, dużo droższe, ale nastąpiłojeszcze coś, co już naprawdę jest trudne do wytłumaczenia. Otóż firmy, które budowały te drogi w większości zbankrutowały ito już naprawdę jest coś, co zastanawia. Można to ująć w swego rodzaju re cap: mieć pieniądze, mieć plany, ale nie zrealizować ogromnej części zakładanych planów, zamiast tego to, co zrobiono, zrobiono bardzo drogo a dodatkowo firmy, które powinny dostać pieniądze za swoją pracę -upadły. Jak kto się bliżej przyjrzytej sprawie, to proszę państwa ma wyjaśnienie: ta budowa przebiegała na takiej specyficznej zasadzie, że była jedna firma, która zlecała drugiej, ta trzeciej, ta z koleiczwartej…itd.Niekiedy to aż 10 firm było i tak te pieniądze po drodze znikały.
W tym momencie proszę państwa można przejść do zagadnienia drugiego. Mianowicie, czy ta władza jest uczciwa? Taki jest drugi warunek dobrej władzy: uczciwość. Czy ta władza jest uczciwa? Czy ta władza na te nieprawidłowości jakoś zareagowała? Były przecież i inne przypadki, jak choćby afera hazardowa, czy afera AMBER GOLD. Zareagowała? Podjęła odpowiednie działania? W aferze hazardowej bardzo szybko okazało się, że to nie złodziejesą winni, tylko policjanci, którzy ich złapali. Kto w końcu za to zapłacił? Minister Kamiński został wyrzucony z CBA. Tak? Czy to jest akt uczciwości? A pamiętacie państwo tę komisję, kiedy to pan Sekuła przemawiał do pustych krzeseł i głosowały puste krzesła? Pamiętacie to państwo? Sądzę, że można powiedzieć, iż ta władza wymienionych warunków nie spełnia. Poprostu, ani nie jest dobrze przygotowana, bo nawet ta najlepsza ich przedstawicielka, nie jest dobrze przygotowanaalei z uczciwością też ma kłopot. Nasuwa się też pytanie, czy oni mają jakiś plan dla Polski– plan, który wykracza poza chęć samej partiido utrzymania się przy władzy. Mogę zrozumieć, że może ktoś na Sali będzie miał inne zdanie, ale ja mam bardzo duże wątpliwości, co do tego, czy tego rodzaju plany istnieją. Czy mamy tutaj do czynienia z polityką merytoryczną, z polityką prowadzoną wedle jakiegoś celu społecznego, narodowego, czy też raczej z tym, co naukowcy, politolodzy i socjolodzy nazywają polityką transakcyjną? To znaczy taką polityką, w ramach której wykonuje się tylko to, co jest proszę państwa na rękę poszczególnym grupom nacisku, które chcą korzystnych dla nich decyzji. Jeśli przyjrzeć się temu wszystkiemu, co się dzieje w różnych dziedzinach gospodarki, to sprawa związana z wykorzystaniem środków europejskich jest bardzo dobrym przykładem na taki stan rzeczy.
To, że decydują grupy nacisku jest dość ewidentne, ale ja dam państwu deszcze jeden przykład i to z czasówsamego początku rządów PO. Otóż kiedy myśmy rządzili, to zapowiedzieliśmy, że będą budowane mieszkania dla ludzi o średnich i mniej niż średnich dochodach. Przecież dzisiaj ci ludzie,którzy stanowią większość społeczeństwa, nie mają szans na własnemieszkanie: mogą jedynie jakieś wynajmować albo kilka rodzin musi mieszkać w jednym mieszkaniu. Tak się składa, żewłaściwie żadnych innych naszych zapowiedzi premier Tusk w swoim wstępnym wystąpieniu nie podważył.
Myśmy wiele rzeczy zaplanowali. Późniejszy rząd tego nie zrealizował, ale wprost nikttego nie zanegował, natomiast ta jedna sprawa została zakwestionowana. I trzeba sobie zadać pytanie: dlaczego właśnieona, dlaczego premier Tusk powiedział z mównicy sejmowej, że państwo nie będzie budowało mieszkań? To stwierdzenieoczywiście nie jest precyzyjne, bo myśmy nie mówili, że to państwo będzie budowało mieszkania, ale wiadomo było, o co chodzi. Otóż nasz plan miał służyć społeczeństwu, ale był na pewno nie na rękę deweloperom a to jest w Polsce bardzo potężna grupa. Przecież, niektórzy z tych przedsiębiorców zajmujących się działalnościądeweloperską, to są wręcz miliarderzy, to są ludzie z samej góry listy najbogatszych Polaków. Mają ogromne wpływy. To jest taki klasyczny przykład, kiedy władza tej grupie z góry już mówiła: „Nie. My wwasze interesy w żadnym wypadku godzić nie będziemy”. I to – powtarzam- jest bardzo charakterystyczne. Ta władza nie ma żadnego planu. Powtarzam, ta władza prowadzi politykę, nazywaną polityką układania się z poszczególnymi grupami nacisku. Te wywody proszę państwa można by kontynuować, ale sądzę, że już w tym momencie zupełnie wystarczy to, co powiedziałem, żeby sformułować konkluzję: mianowicie, że to nie jest dobra władza i że ta władza nie jest w stanie podjąć i rozwiązać właściwie żadnego poważniejszego polskiego problemu. Z całą pewnością nie jest w stanie podjąć i rozwiązać tych dwóch najważniejszych dzisiaj spraw, od których uzależnione są inne a jednocześnie bez tych innych nie można załatwić tych, które za chwilępaństwu przedstawię. Mianowicie wielkiego kryzysu demograficznego Polski. Kryzysu, który jeżeli nie zostanie przełamany, doprowadzi do tego, że Polaków będzie pod koniec tego wieku tylko 16 mln – to znaczy, że praktycznie po prostu nas nie będzie. Naród Polski zaniknie. To jest po pierwsze, a po drugie kryzysu związanego z osiągnięciem średniego stopnia rozwoju. Otóż w rozwoju poszczególnych państw i społeczeństw najtrudniej jest przekroczyć ten średni poziomi wyjść na poziom wysoki. To jest niezwykle trudne zadanie, ale w niektórych wypadkach pewne kraje zdołały to zrobić mimo, że tak jak Polska były opóźnione gospodarczo. Zdołały, jak to się mówi, przejść z peryferii – przy czym tu nie chodzi o peryferia geograficzne, tylko o peryferia w sensie rozwoju gospodarczego- do centrum, czyli do tych krajów najwyżej rozwiniętych. Otóż my ten średni poziom osiągnęliśmy. Teraz następuje pytanie, czy zdołamy tak zmienić naszą gospodarkę, żeby przejść na ten wyższy poziom. Przejść na dużo wyższy poziom wydajności pracy, dużo wyższy poziom innowacyjności. Osiągnąć to wszystko, co zrówna nas po jakimś czasie z takimi krajami, jak Niemcyczy Wielka Brytania lubinne wysoko rozwinięte kraje Europy Zachodniej. Jeśli ktoś nie wierzy, że jest to możliwe, to proszę państwa ja odpowiadam tak: trzeba w to wierzyć, bo są przykłady krajów, które zaczynały z poziomu dużo niższego niż dzisiaj Polska i osiągnęływysoką pozycję w świecie. Korea Południowa jest tutaj najlepszym przykładem: w latach 50-ych 78% ludzi nie umiała tam czytać i pisać (dla porównania w przedwojennej Polsce, zaraz po odzyskaniu niepodległości, byłotylko 25% analfabetów). Oni potrafili tę ogromną drogę przebyć bardzo, bardzo szybko, prowadząc właśnie politykę zaplanowaną, politykę która była skoncentrowana na pewnym celu. Nie byli oczywiście bez wad, nie odbywało się czasami bez korupcji lub innych ekscesów, ale szli tą drogą w sposób niezwykle konsekwentny. I tego nam proszę państwa potrzeba. Nam potrzeba w tej chwili władzy, która nie będzie uwikłana, która będzie uczciwa, będzie miała plan, będzie merytorycznie przygotowana. Czy taka władza w Polsce może powstać? Można powiedzieć, że: „każda priszka swój ogonek chwali” i ktoś powie, że Prawo i Sprawiedliwośćrównież tak samo postępuje, ale mam pewne ważneargumenty. Otóż szanowni państwo, dwa lata to nie takie zupełnie nic. Można już ocenićpewne działania. Kiedy przychodziliśmy do władzy i odwołałem się do tej samej dziedziny, o której tutaj mówiłem: analizując merytoryczne przygotowanie do władzy stopniem zaawansowania wykorzystania środków europejskich, był on bliski zera. Praktycznie rzecz biorąc środki tak zwane poakcesyjne, które otrzymaliśmy – dość znaczne z resztą – nie były wykorzystane i nie było mechanizmu ich wykorzystania. Stworzyliśmy odpowiednieministerstwo i śp. Grażyna Gęsicka wraz ze współpracownikami wszystko to zrobiła, doprowadziła do tego, że kiedy żeśmy odchodzili, to zaawansowanie było gdzieś ok. 70% i później już za nowych rządów te środki zostały wykorzystane w 100%. I przygotowano plan wykorzystania nowych wielkich środków, zktórych jeszcze w tej chwili wielejest realizowanych a przedtem jeszcze wynegocjowano duże sumy dla Polski. I to jest taki przykład, że można było i nikt namnie zarzuci, że z tym związana była jakaś korupcja, że jakieś przedsiębiorstwa upadały, że ceny inwestycjibyły jakieś nadmierne itd. Można się teżodwołać do wskaźników syntetycznych, które mówią o poziomie rozwoju gospodarki, o wzroście gospodarczym, o sytuacji finansowej państwa, o zwiększaniu się ilości miejsc pracy, bow ciągu dwóch lat naszych rządów przybyło 1,3 mln nowych miejsc pracy. Krótko mówiąc, to wszystko ukazuje, że ta władza była merytorycznie przygotowana, choć nie była może idealna. Można sobie wyobrazić lepszą, ale była merytorycznie przygotowana i nie prowadziła polityki transakcyjnej. Nawet nasi krytycy przyznawali nam, że my polityki transakcyjnej nie prowadzimy, że prowadzimy politykę pewnych celów narodowych i że potrafimy ją jakoś realizować. I sądzę, że dzisiaj- po tych latach ciężkich, niekiedy bardzo ciężkich doświadczeń w opozycji, przy bardzo rozbudowanym w stosunku do 2005 roku zapleczu, także intelektualnym- jesteśmy wstanie to robić jeszcze dużo, dużo lepiej niż wtedy. Mimo tych ciężkich strat, które ponieśliśmy 10 kwietnia 2010, kiedy zginęło wiele osób, w tym wymieniana już wielokrotnie śp. Grażyna Gęsicka. I mimo tych strat, mimo, że tam zginęło jeszcze wiele innych osób, które na pewno świetnie by potrafiły wypełniać swe zadania w służbie państwowej, jesteśmy w stanie to zrobić. Tej zmiany szanowni państwo trzeba dokonać. W imię realizacji tych głównych celów, w imię realizacji tego, żeby Polska w ogóle istniała i w imię tego, żeby Polska się szybko rozwijała oraz żeby to obciążenie, które my wszyscy Polacy w sobie mamy – to obciążenie wynikające z tego, że my jesteśmy biedniejsi od tych na Zachód od naszych granic. Bo, kiedy ktoś przekracza Polską granicę, to powinien jechać taką samą autostradą, zarówno po naszej, jaki po tej drugiej stronie. Żeby wokół siebie widział podobnej klasy zabudowania, żeby- krótko mówiąc- Polska doszła do tego, co nigdy w historii nam się nie udało, mimo że były w historii takie momenty, kiedy byliśmy stosunkowo blisko. Koniec XVI w. 1580 rok, to był moment takiego najwyższego rozwoju Pierwszej Rzeczpospolitej, ale później niestety zaczęła się już taka powolna droga w dół a inne kraje szły do góry i ta różnica zaczęła się zwiększać. Paradoksalnie zaraz po II Wojnie Światowej, dzięki uzyskaniu ziem zachodnich też niewieleustępowaliśmy krajom wysoko rozwiniętym, bo Zachód Europy był bardzo, ale bardzo zniszczony. Polska teżbyła potwornie zniszczona, ale dostaliśmy trochę nowych hut, kopalń, itd., których przedtem w Polsce nie było. I ta różnica była nie tak wielka, chociaż ciągle bardzo duża, ale oczywiście już później Komunizm nas niszczył a tamte kraje szły bardzo szybko do przodu. Ta różnica zaczęła się w latach 50-ych zwiększać w ogromnym tempie. Wciągu ostatnich 20-stu lat powoli zaczęła się zmniejszać. Choćciągle nam jeszcze daleko, ciągle mamy kawał drogi przed sobą, to możemy proszę państwa tę drogę przebyć stosunkowo szybko, ale powtarzam, pierwszym warunkiem jest ośrodek władzy, który z planemi uczciwie, bez tego straszliwego raka korupcji, będzie prowadził nas w tym właśnie kierunku. Oczywiście możecie państwo zapytać: „No dobrze, każdy może powiedzieć, że w przeszłości coś dobrego zrobił, ale czy są jakieś plany na to, co teraz? Jak wyjść z tej sytuacji finansowej, w której żeśmy się znaleźli? Jak podjąć rzeczywiste działania zmierzające do rozwoju gospodarczego? Jak zapewnić miejsca pracy, mieszkania, jak bronić rodziny, bo tylko dzięki temu mogą być dzieci. Krótko mówiąc, czy w tej sprawie Prawo i Sprawiedliwość ma coś do zaproponowania?” Otóż szanowni państwo: tak. We wszystkich tych dziedzinach mamy do zaproponowania nie tylko coś, ale nawet bardzo wiele. Taki zintegrowany program przedstawimy najprawdopodobniej w połowie lutego, czyli już bardzo niedługo. Możnawięc powiedzieć, że jest w trakcie pisania, ale już dziś mogę powiedzieć, że jego częścią będzie program gospodarczy, w którego centrum znajdzie się wielki plan inwestycyjny, nieporównywalnie bardziej ambitny niż te plany, które w tej chwili są realizowane. Sięgniemy do różnych środków, także takich do których w tej chwili się nie sięga.Nasze rozwiązania są już przygotowane i całkowicie gotowe, nawet były już w sejmie przedstawione, tylko je oczywiście odrzucono. Są toprojekty przebudowy sytemu finansowego orazzabiegów zmierzających do zwiększenia ilości miejsc pracy, żeby to tempo było nie mniejsze niż za naszych rządów powtarzam, kiedy topowstało milion trzysta nowych miejsc pracy w ciągu dwóch lat (ponadto część planów było już przedstawionych w sejmie, niestety również zostały odrzucone).
Krótko mówiąc, mamy plany odnoszące się do wszystkich dziedzin, w tym do tego, co jest niesłychanie istotne: żeby przełamać kryzys demograficzny, to muszą być rodziny, muszą być dzieci. Żeby były dzieci, rodziny to musi być praca, muszą być mieszkania, musi być polityka prorodzinna z prawdziwego zdarzenia. Oznacza to, że w polskich warunkach, gdzie znaczna część społeczeństwa żyje skromnie i ma skromne dochody, państwo musi przejąć pewną część ciężarów związaną z wychowaniem dzieci. To trzeba sobie jasno powiedzieć. Bez tego nie uzyskamy w Polsce wzrostu demograficznego. I my jesteśmy na to zdecydowani. Mam odpowiednie plany związane głównie z bonami rodzinnymi. Te rozwiązania będą przedstawione, będzie to wszystko stanowiło taką zintegrowaną całość. Bo pamiętajcie państwo, że społeczeństwo jest całością. To jest taki mechanizm, że wszystko oddziałuje na wszystko. Jeżeli chcemy, by Polska zaczęła się rozwijać, to musimy mieć zupełnie nową politykę gospodarczą. Na przykład musimy odbudować polski przemysł, czyli musi nastąpić reindustrializacja. Musimy mieć plany lokalne, musimy mieć np.: plan dla Śląska, bo tu jest bardzo dużo do zrobienia. Musimy też prowadzić inną politykę oświatową niż w tej chwili prowadzimy, bo jeżeli mamy być liczącym się narodem, to musimy być narodem jakoś zintegrowanym, czyli szkoła obok tego, że musi lepiej uczyć, niż w tej chwili uczy, to musi być także szkołą patriotyzmu. A w tej chwili bardzo często jest szkołą antypatriotyzmu. A poza tym przekaz szkolny jest kompletnie rozproszony. Istnieją dziesiątki podręczników: sprawa podręczników, która powinna być sprawą państwa, jest dzisiaj polem robienia różnego rodzaju interesów, a także różnego rodzaju zabiegów ideologicznych i można w Polsce znaleźć takie podręczniki historii, gdzie próbuje się w jakiejś mierze usprawiedliwiać nawet stalinizm. To tak samo, jak usprawiedliwiać hitleryzm. Otóż szanowni Państwo, my z tym wszystkim chcemy zrobić porządek. Od polityki oświatowej, kulturalnej po politykę przemysłową. Od walki z przestępczością do walki obronnej, bo właściwie w każdej z tych dziedzin – jeśli państwo będziecie o to pytać, to ja chętnie odpowiem – jest w tej chwili niedobrze i potrzebne są daleko idące zmiany. Ale jeżeli to wszystko, co określiłem jako źle funkcjonujące, jakoś połączyć w jedno i spróbować ująć szukając tej samej przyczyny, która tkwi u podłoża wszystkiego, to tym podłożem jest właśnie nieuczciwość, plany indywidualne zamiast planów zbiorowych, związana z tym korupcja i często też niestety zupełny brak patriotyzmu. Zupełny brak myślenia w kategoriach narodu, w kategoriach całości, w kategoriach naszej przyszłości i takie ślepezapatrzenie się na Zachód. Oczywiście my jesteśmy na Zachodzie, jesteśmy w Unii, musimy tam być, ale to nie oznacza, że my mamy być tylko taką niewielką grupą, która nie ma wnosić własnego wkładu, nie mamy być oryginalni nie mamy czerpać z własnej kultury i ten kompromis imitacyjny trzeba przełamać. Oczywiście tutaj władza może to tylko zrobić po części, bo to jest w wielkiej mierze kwestia kultury, kwestia postaw indywidualnych ludzi, ale tam gdzie będziemy mogli to robić, to będziemy chcieli to robić i będziemy to robić. Będziemy dążyć do tego, żeby to, co jest naszym potencjałem, a jest to niemały potencjał, zostało wykorzystane. A co tym potencjałem jest, widzieli Państwo może niedawno, jakieś dwa dni temu na informacyjnych paskach telewizyjnych przedstawianowyniki badań piętnastolatków w Europie, prowadzone jeżeli chodzi o sprawność w matematyce, w rozumieniu tekstów czyli generalnie w naukach humanistycznych. Z tych informacji wynika, że w naukach przyrodniczych w dwóch dziedzinach jesteśmy na pierwszym miejscu w Europie a w Unii ex aequo z dwoma innymi krajami. Jeżeli chodzi o przyrodę, to jesteśmyna trzecim miejscu. Czyli krótko mówiąc wygląda to bardzo dobrze. Ale w Polsce niespecjalnie rozpowszechniano wyniki badań przeciętnej inteligencji, odnoszące się już nie do młodszej młodzieży, tylko do osób zupełnie dorosłych ludzi. Otóż Polacy tutaj wypadli świetnie, pierwsza trójka Europy prezentuje się następująco: Holendrzy, Niemcy i Polacy. Właściwie na tym samym poziomie i to poziomie bardzo zbliżonym do narodów azjatyckich, takich jak Japończycy czy Chińczycy, które to przeciętne Q mają wyższe niż mieszkańcy naszego kontynentu. I mamy do tego proszę Państwa, także to, co jest osiągnięciem tych ostatnich dwóch dziesięcioleci, to znaczy ogromny wzrost scholaryzacji, tzn.: ogromny wzrost ilości ludzi, którzy kończą szkoły średnie. Byliśmy w ‘89 roku na ostatnim miejscu (nie licząc Albanii) w Europie. Dzisiaj razem z Czechami jesteśmy najednym z pierwszych albo może nawet pierwszym na świecie. Tych szkół po części prywatnych, po części państwowych jest wszędzie bardzo dużo. Przed chwilą miałem spotkanie w ogólnie biorącniewielkimCieszynie, gdzie jest Uniwersytet Śląski. W tej miejscowości [Żywiec] też są na pewno uczelnie. Krótko mówiąc proszę Państwa to wszystkorazem wziąwszy, jest naprawdę duży potencjał, to jest coś, co naprawdę może wybuchnąć. Wybuchnąć w sensie pozytywnym, w sensie rozwoju, tylko trzeba dać szansę, trzeba te wszystkie patologie odrzucić, trzeba ten worek kamieni – ja bardzo często używam tego porównania- zrzucić z pleców, bo rozwój kultury każdego narodu to jest taki marsz do bólu i po stromiźnie. Czym wyżej jesteśmy, tym bardziej stromo. I oczywiście jeżeli ktoś ma podczas tegomarszu worek kamieni na plecach, to iść mu jest nieporównywalnie trudniej. Musimy ten worek zrzucić a jest nimwielka patologia zła, władza, korupcja – to wszystko, co nas niszczy, musi być odrzucone i może być odrzucone, proszę państwa. Trzeba mieć tylko dobrą władzę i powtórzę to, co mówiłem na poprzednim spotkaniu: trzeba tę władzę nie tylko poprzeć kartką wyborczą, ale także i później, bo jeśli Polska ma być przebudowywana, to w Polsce naprawdę bardzo wiele trzeba przebudować.
Spójrzcie Państwo choćby na wymiar sprawiedliwości, czy na służbę zdrowia – tu na pewno będą opory i wewnątrz i z zewnątrz, tak jak mają to Węgrzy. Mimoto, kiedy Orban organizuje wiec w Budapeszcie, to – mimo, że Węgrzy są krajem prawie cztery razy mniej licznym niż Polska a Budapeszt jest mniej więcej wielkości Warszawy – to tam jest po kilkaset tysięcy osób. I to w Brukseli naprawdę robi ogromne wrażenie.
My musimy być zmobilizowani. My musimy wygrać te wybory i musimy być zmobilizowani także później, jeśli chcemy by te zmiany, które naprawdę są w interesie ogromnej większości Polaków – takim zwykłym życiowym interesie, żeby te zmiany zostały przeprowadzone. Nie po części, tylko do końca, bo one będą działały bardzo dobrze, ale tylko jeśli będą zrealizowane do końca. I dlatego proszę Państwa, ja przyjechałem tutaj, bo zbliżają się pierwsze wybory, które – choć same przez się nie mają wielkiego znaczenia – ale które jako pewien symptom, pewien objaw sytuacji, będą miały duży wydźwięk – to wybory europejskie. Otóż przyjechałem nie tylko z prośbą o poparcie, ja przyjechałem po to, żebyśmy się mobilizowali, by te wybory były uczciwie przeprowadzone. Jest w tej chwili taka akcja, do którejtrzeba zaangażować w Polsce przeszło 80 tysięcy ludzi, żeby sprawdzić, czy dobrze i uczciwie te wybory liczono. Różnie z tym bywało w Polsce i wreszcie proszę Państwa, by ta mobilizacja trwała przy kolejnych wyborach, także tych niesłychanie ważnych wyborach samorządowych. Pamiętajcie, samorządy mają bardzo dużo władzy. Później mamy wybory prezydenckie. Jak Prezydent będzie hamulcowy- a ten, który jest obecnie będzie hamulcowy, będzie bardzo trudno. I wreszcie będą te decydujące wybory: parlamentarne. Mogą być szybciej, bo ta koalicja, która dzisiaj rządzi może się po prostu zacząć sypać. Jeżeli zobaczy, że jest źle, to i Platforma Obywatelska może zacząć się sypać. I w PSL-u mogą się zacząć zastanawiać czy warto w tym być? Krótko mówiąc wtedy może dojść do szybszych wyborów, ale potrzebne jest – powtarzam – nie tylko poparcie, o które proszę, ale potrzebna jest także mobilizacja na dłużej. Powinniśmy sobie powiedzieć, że ten sposób myślenia, który był charakterystyczny dla milionów z nas w roku ‘89 i późniejszych latach: „No, mamy zmianę. Przyszli do władzy ci, którzy walczyli z komunizmem, więc będzie uczciwie, dobrze. Reszta się jakoś sama załatwi”, że ten sposób myślenia nie był celny, nie był słuszny. Gdybyśmy wtedy byli bardziej zmobilizowani, to dzisiaj Polska by na pewno wyglądała inaczej i to inaczej oznacza lepiej. Chociaż więc wtedy się nie udało, czasu nie cofniemy, co było to było. Wykorzystajmy to, co jednak dzięki społeczeństwu, dzięki narodowi, dzięki rodzinom zdołaliśmy przez te lata uzyskać i pójdźmy szybko do przodu, ale wspólnym wysiłkiem.
dziękuję