28 czerwca 2020 to nie tylko dzień wyborów, w których zdecydujemy, czy pozostaniemy wierni polskiej tradycji, która ukształtowała kilka pokoleń za cenę milionów ofiar w ubiegłym stuleciu, czy też otworzymy się na ideologię wielkiej i fundamentalnej zmiany. To także rocznica historycznych wydarzeń, które współtworzyły główną oś narracji dla obu ścierających się nurtów dając podwaliny ich społecznej żywotności poprzez jakże różną, ale równie ważną dla obu grup martyrologię i jej wpływ na kulturę, zwłaszcza masową.
„Chcemy Polski katolickiej, a nie bolszewickiej”
Wczesnym rankiem 28 czerwca 1956 r. ogłosili oni strajk i w pochodzie ruszyli w kierunku Miejskiej Rady Narodowej, która mieściła się przy placu Adama Mickiewicza (wówczas noszącego imię Stalina). W trakcie marszu przyłączali się do nich pracownicy innych zakładów.
Jeden z świadków tych wydarzeń, Józef Wielgosz, tak je wspominał: „Jeszcze dziś w pamięci wielu poznaniaków wyraziście odżywają obrazy z tego niesamowitego pochodu. Oto jeden z nich. W tym czasie wszyscy pracownicy fizyczni nosili obuwie drewniane, zwane wówczas kujonami lub okulakami. Pochód więc z tej racji słychać było z daleka przez głuchy stukot drewniaków o bruk. Scena ta uparcie kojarzyła się z jakimś obozem pracy. Ten przejmujący stukot, zacięte twarze, zaciśnięte pięści i nędzny roboczy strój dopełniał obrazu jakby żywcem wziętego z tragicznych dla Polski lat okupacji. W pierwszych szeregach szły kobiety, które w fabryce wykonywały ciężką, prawie katorżniczą pracę. (…) Przechodnie na ulicy, a zwłaszcza kobiety na ich widok płakały. Najprawdziwsza prawda wyszła na ulicę, by pokazać miastu swe prawdziwe oblicze”. Idący demonstranci skandowali hasła: „Chcemy żyć normalnie”, „Precz z normami”, „My chcemy chleba dla naszych dzieci”, „Precz z czerwoną burżuazją”, „Precz z komunistami”, „Wolności”, „Precz z niewolą, precz z Ruskami, precz z siedemnastoma latami niewoli”, „Precz z Rokossowskim”, „Chcemy Polski katolickiej, a nie bolszewickiej”.
Śpiewano hymn, „Rotę” i pieśni religijne. Pod budynkami Miejskiej Rady Narodowej i Komitetu Wojewódzkiego PZPR zebrał się kilkudziesięciotysięczny tłum.
Część manifestantów, która weszła do nich wyrzucała na zewnątrz czerwone flagi, a także niszczyła portrety i popiersia sowieckich oraz polskich przywódców. Demonstranci weszli także do budynku Komendy Wojewódzkiej MO.
Po pojawieniu się plotki o aresztowaniu delegatów, którzy prowadzili w imieniu robotników negocjacje w Warszawie, grupa manifestantów ruszyła w kierunku więzienia przy ul. Młyńskiej i przechodząc przez mur otworzyła jego bramy. Strażnicy nie stawiali oporu. Wypuszczono ponad 250 więźniów i zabrano broń z więziennej zbrojowni.
Inni demonstranci wtargnęli do sąsiadującego z więzieniem budynku Sądu Rejonowego i prokuratury. Wyrzucaną przez nich dokumentację palono na ulicy. Część protestujących przeszła również na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Pierwsze strzały w Poznaniu padły tego dnia przy ul. Kochanowskiego, gdzie mieścił się Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (UBP), który około południa został oblężony przez tłum. Byli zabici i ranni, według świadków z budynku UBP strzelano do kobiet i dzieci.
Jak pisze Paulina Codogni w książce „Rok 1956”, wówczas to „prawdopodobnie w centrum wydarzeń pojawił się jeden z późniejszych symboli Poznańskiego Czerwca , trzynastoletni Romek Strzałkowski, który przejął chorągiew trzymaną przez ranne tramwajarki. Kilka godzin później ciało tego samego, według świadków, chłopca znaleziono w pozycji siedzącej przywiązane do krzesła na terenie garażów należących do Urzędu Bezpieczeństwa. Zginął w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach – do końca nie ma pewności, czy został z premedytacją zamordowany, czy też stał się ofiarą zbłąkanej kuli, choć zdecydowana większość informacji przemawia za pierwszą wersją”.
Walki wokół UBP stawały się coraz bardziej zaciekłe, dochodziło do wymiany strzałów. Przysłana pracownikom bezpieczeństwa z pomocą kompania z Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych została rozbrojona. W innych częściach miasta również dochodziło do starć.
W zaistniałej sytuacji Biuro Polityczne KC PZPR zatwierdziło decyzję o pacyfikacji miasta przy wykorzystaniu wojska. Dowodzenie akcją powierzono wiceministrowi obrony narodowej gen. Stanisławowi Popławskiemu. Do Poznania wysłano również delegację partyjno – rządową z Warszawy z Józefem Cyrankiewiczem, Wiktorem Kłosiewiczem i Jerzym Morawskim.
28 czerwca 1956 r. około godziny 14.00 po przylocie do Poznania gen. Popławski wydał rozkaz opanowania sytuacji pod budynkiem UBP. Mniej więcej dwie godziny później do centrum miasta weszła 19. Dywizja Pancerna Śląskiego Okręgu Wojskowego. Wieczorem dołączyły do niej jednostki Sudeckiej 10. Dywizji Pancernej oraz 4. i 5. Dywizji Piechoty.
Żołnierzy wysyłanych do Poznania dowódcy przekonywali, iż będą tłumić rozruchy wywołane przez zachodnioniemieckich agentów.
W tym czasie w Poznaniu skoncentrowano ponad 10 tys. żołnierzy, 359 czołgów, 31 dział pancernych i blisko 900 samochodów i motocykli.
W krwawej pacyfikacji miasta obok wojska brali udział funkcjonariusze UB, MO i żołnierze KBW. W trakcie walk bojownicy poznańscy zniszczyli lub uszkodzili kilkadziesiąt czołgów.
Ostatnie walki zakończyły się rankiem 30 czerwca. Ich bilans był tragiczny. Śmierć poniosło co najmniej 79 osób, rannych było ponad 600. Zginęło również 5 żołnierzy WP, 1 żołnierz KBW, 3 funkcjonariuszy UB oraz 1 funkcjonariusz MO.
W mieście 28 czerwca rozpoczęły się zatrzymania na masową skalę. Nad podejrzanymi o udział w walkach znęcali się funkcjonariusze UB i MO, maltretując ich fizycznie i psychicznie. Na lotnisku Ławica utworzony został punkt filtracyjny, do którego skierowano ponad 700 zatrzymanych. Spośród nich około 300 aresztowano pod zarzutem napadów lub kradzieży.
Poznański Czerwiec 1956 r. był pierwszym w Polsce masowym wystąpieniem robotniczym przeciwko komunistycznym władzom i w bardzo poważnym stopniu przyspieszył zmiany polityczno-gospodarcze w PRL.
Pride Month 2020: Dlaczego czerwiec jest określany jako Miesiąc Dumy LGBTQ+?
Czerwiec jest miesiącem, w którym społeczności LGBTQ+ z całego świata spotykają się i celebrują bycie sobą. Czemu akurat wybrano ten miesiąc?
Parady równości lub marsze Dumy są zakorzenione w trudnej historii mniejszości, która przez dziesięciolecia musiała zmagać się z uprzedzeniami i tym, by większość społeczeństwa w końcu zaczęła akceptować je takimi, jakimi są. To właśnie czerwiec uznaje się za miesiąc LGTBQ+. Nie stało się tak bez przyczyny.
Pierwsi organizatorzy marszu równości wybrali ten miesiąc, by oddać hołd demonstracjom, które odbyły się w 28 czerwca 1969 roku. Wszystko zaczęło się rankiem tego dnia, gdy nowojorska policja dokonała nalotu na Stonewall Inn, popularny gejowski bar w Greenwich Village w Nowym Jorku.
Policjanci kolejno przepytywali klientów i pojedynczo wypuszczali na zewnątrz lokalu, ci zaś zatrzymywali się przed wejściem. Zebrał się tłum w liczbie ok. 200 osób. Gdy stróże prawa wyprowadzali kelnera, ochroniarza, trzy osoby transpłciowe i jedną lesbijkę do wozu policyjnego, tłum zareagował okrzykami „We want freedom” i „Gay power”. Doszło do przepychanek, na policjantów posypały się kamienie, butelki i śmieci.
Policja musiała wezwać wsparcie, a na ulicach wybuchły zamieszki, które trwały do późna w nocy. Do rana cała ulica była wymazana na ścianach napisami „Support gay power!”, „Drag power!” oraz „Gay is good”.
Wieczorem następnego dnia ponownie doszło do zamieszek z udziałem ponad 2000 osób. W całej okolicy wybuchały pożary. Do rozpędzania tłumu skierowano 400 policjantów ze specjalnych jednostek porządkowych. Starcia z policją trwały do rana. W kolejnych dniach również dochodziło do zamieszek, ale na mniejszą skalę.
Historycznie była to pierwsza tak duża manifestacja osób homoseksualnych w walce o równe prawa. Okazała się impulsem do organizowania marszów LGBTQ+ i powstania ruchów na rzecz praw gejów jak Gay Liberation Front (Front Wyzwolenia Gejów), który został powołany do życia miesiąc po wydarzeniach związanych ze Stonewall. Członkowie GLF, wzorując się na ruchu na rzecz praw obywatelskich czy praw kobiet, organizowali protesty, spotykali się z politykami i przerywali publiczne spotkania w celu pociągnięcia ich do odpowiedzialności.
28 czerwca 1970 roku, czyli równo rok po zamieszkach Stonewall, odbył się pierwszy marsz Gay Pride w historii USA. Obejmował 51 przecznice do Central Parku w Nowym Jorku. Marsz zajął mniej czasu niż zaplanowano ze względu na emocje oraz na ostrożność w przechodzeniu przez miasto z gejowskimi sztandarami. Pozwolenie na paradę zostało wydane zaledwie dwie godziny przed jej rozpoczęciem, ale maszerujący nie napotkali większego oporu ze strony mieszkańców miasta.
Pierwsze marsze miały na celu inspirowania poszerzającego się ruchu aktywistów. Z czasem zaczęto organizować coraz więcej corocznych parad w innych miastach na całym świecie. Choć wciąż zachowała się część pierwotnego charakteru aktywistycznego marszu równości, to jednak w bardziej tolerancyjnych miastach te wydarzenia przybierają bardziej celebracyjną formę. Przez ulice przejeżdżają platformy z muzyką, na których widzimy np. tancerzy czy drag queens.
Określenie Duma przypisuje się Brendzie Howard, biseksualnej aktywistce, która znana jest jako „Mother of Pride” (Matka Dumy) ze względu na koordynację pierwszego marszu Pride, a także zapoczątkowanie tygodniowej serii wydarzeń wokół Pride Day, które stały się genezą corocznych uroczystości, odbywających się na całym świecie właśnie w czerwcu. Słynne są słowa innego aktywisty, Toma Limoncelliego, który powiedział: „Następnym razem, gdy ktoś zapyta cię, dlaczego istnieją marsze LGBT lub dlaczego Miesiąc Dumy przypada na czerwiec, powiedz im: ‘biseksualna kobieta o imieniu Brenda Howard pomyślała, że tak powinno być”.
Symbolem dumy i ruchu na rzecz równouprawnienia osób LGBT od wielu lat jest tęczowa flaga. Zaprojektowana przez artystę i aktywistę Gilberta Bakera została użyta po raz pierwszy na paradzie gejowskiej w San Francisco 25 czerwca 1978 roku. Jej znaczenie wzrosło po zamachu na Harveya Milka, z którym Baker się przyjaźnił. Początkowo miała osiem kolorów, lecz ta liczba szybko spadła do sześciu i właśnie w takiej formie pozostaje w użyciu od 1979 roku.
W naszym kraju najstarszym marszem jest Parada Równości w Warszawie. Organizuje się ją od 2001 roku. Cztery lata później została zakazana przez ówczesne władze lokalne (prezydentem miasta był wtedy Lech Kaczyński), ale nie przeszkodziło to w żaden sposób organizatorom, by ją przeprowadzić. Ten zakaz został później uznany za naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zeszłoroczna parada przyciągnęła ok. 80 tys. osób. Jednak nie tylko w stolicy organizowane jest to wydarzenie. Marsze równości pojawiają się także w Krakowie, Poznaniu, Gdańsku czy Wrocławiu. A wszystko zaczęło się od małego klubu w Nowym Jorku.
Źródła: https://www.elleman.pl/artykul/pride-month-2020-dlaczego-czerwiec-jest-okreslany-jako-miesiac-dumy-lgbtq