Tradycje pasterskie w Beskidach odradzają się na dobre. W Koniakowie w poniedziałek rozpoczął się wiosenny redyk, w trakcie którego owce od gazdów zostały wymieszane i wyprowadzone na hale. Obrządek zgodny z tradycją rozpoczął się w bacówce przy Centrum Pasterstwa w Koniakowie, gdzie baca Piotr Kohut rozpalił drewniane szczapy przywiezione z Ludźmierza, gdzie przed wiosennym redykiem na modlitwie spotykają się wszyscy bacowie.
Po rozpaleniu watry rozpoczęło się tradycyjne „miyszani” owiec, któremu w tym roku przyglądało się kilkuset widzów. Była modlitwa, okadzenie, błogosławieństwo proboszcza i kropienie wodą święconą.
– Staramy się nawiązywać do tradycji i przypominać starodawne zwyczaje. Miyszani owiec był to obrzęd, który miał na celu ochronę owiec powierzonych bacy przez gazdów. Stąd okadzanie, oddymianie, modlitwa i święcona woda – wyjaśnia baca Piotr Kohut, który od kilku lat skutecznie promuje i odnawia pasterskie zwyczaje w Beskidzie Śląskim. Dodaje, że to także moment zawiązania wspólnoty społecznej, której dziś często brakuje. Tymczasem stojąc wokół owiec, ludzie tworzą taką wspólnotę.
– To też ważne dla samych owiec, które przecież pochodzą z różnych gospodarstw. Ale jak się nimi zakręci wokół moja , to znaczną traktować się, jako jedno stado – zaznacza baca Kohut.
Józef Michałek, koordynator programu „Owca plus”, Ekspert ds.pasterstwa w projekcie Karpaty Łączą. przyznaje, że tradycja wspólnego wypasu wraca.
– Kilkanaście lat temu zdecydowaliśmy się powrócić do wspólnego wypasu, by pokazać, że siła tych pasterskich wiosek była we wspólnym działaniu i dobrej inicjatywie. I to właśnie się dzieje. Dziś w Beskidzie Śląskim i Żywieckim jest już 20 sałaszy . W niektórych przypadkach to wypasy zaczynane od zera – zaznacza.
W efekcie w Beskidzie Śląskim oraz na Żywiecczyźnie wypasa się ok. 7 tysięcy owiec. To niedużo w porównaniu np. z Nową Zelandią, ale biorąc pod uwagę, ze jeszcze kilka lat temu owiec niemal nie było na halach, taka liczba imponuje.
– To ciężka robota, trzeba wstawać o 4.00 i doić. Owiec do samego dojenia jest 700,a drugie 400 będzie utrzymywało hale i pilnowało, by nie zarosły. Dla nas hale to dziedzictwo i takie zabytki, jak starówki w Warszawie czy Krakowie. Dla nas taką starówkę jest właśnie hala – zaznacza Józef Michałek.
Przywracajmy tradycję, przywracajmy wspólnotę.
źródło: zywiec.naszemiasto.pl